Po latach triumfu naszych kultowych krótkich metraży w latach 70. i 80. przychodzi czas zastoju w polskim kinie dziecięcym. Kiedy na naszych ekranach blakną powoli Bolki i Lolki, a nie pojawia się żadna alternatywa dla młodego widza, amerykańskie kino przeżywa drugie życie. Zaczyna mówić do najmłodszych nieco trudniejszym – niż dotychczas – językiem. Dotąd kiwało palcem, upraszczając i wskazując na to, co złe, i to, co dobre, teraz zaś, czyli w latach 90. orientuje się, że jego odbiorca chce czegoś więcej. Tak oto figlarna Myszka Miki przeobraża się w poważnego Króla Lwa (którego remake będziemy mieli okazję oglądać w bieżącym roku). Opowieść nie tylko przenosi nas z oswojonego gruntu Stanów Zjednoczonych do niebezpiecznej Afryki, lecz także naraża widzów na zderzenie się z prawdziwymi problemami. Dorastający Simba rozstanie się z bliskimi, będzie czuł się odtrącony i bezsilny, lecz z pomocą niezawodnych przyjaciół z tej oto sytuacji będzie musiał się podnieść, by wygrać! Nie zapominajmy, że to bajka, więc ostatecznie zwycięstwo leży po stronie dobra.
Amerykańscy twórcy ruszają z impetem na podbój dziecięcego świata filmu, a tymczasem polskie kino nadal kuleje. „Pewną iskierkę nadziei dawał Oscar dla Piotrusia i wilka (…) Suzie Templeton w 2006 roku. (...) Oskar dla zrealizowanej w brytyjsko-polskiej koprodukcji animacji okazał się tylko pewnym symbolem nowego otwarcia…”1. Od tego momentu na dużym ekranie zaczynają się pojawiać polskie produkcje. Najpierw Klub włóczykijów , tuż za nim rewelacyjny debiut na podstawie bestsellerowej powieści Marcina Szczygielskiego w reżyserii Marcina Paleja, czyli Za niebieskimi drzwiami , dalej Tarapaty , a dla maluchów animowana Basia. Przed nami zaś Władcy przygód. Stąd do Oblivio . Nie jest tych tytułów zbyt wiele, ale widać jakiś ruch w tej materii, więc trzymajmy kciuki za dalszy ciąg.
Tu zróbmy pauzę w tej opowieści, bo oto nastał moment, w którym filmy dla najmłodszych proponują odbiorcom nową jakość. Kino dziecięce wjeżdża na nowe tory! Producentów filmowych zaczyna uwierać schematyczność w postrzeganiu ról, postaw, zachowań. O dziwo, nawet Disney rezygnuje z ukochanego przez siebie i utrwalanego latami mitu o pięknej delikatnej księżniczce, która czeka na księcia na białym rumaku, i w 2012 roku prezentuje nam wraz ze studiem Pixar niezależną, silną, mądrą Meridę Waleczną , którą pokochały dziewczynki (i nie tylko!) na całym świecie.