
Jak zostaje się scenografem?
Zazwyczaj kończy się studia dzienne lub podyplomowe w tym kierunku. Ale niekoniecznie. Można zostać scenografem, jeśli ma się doświadczenie w pracy w teatrze, a przy tym odpowiednie umiejętności, talent, wiedzę. Ja jestem malarzem. Pracuję w teatrze na etacie plastyka, rzemieślnika teatralnego, który kiedyś nosił nazwę butafor. To oznacza, że jestem wykonawcą dekoracji, rekwizytów oraz rzeczy potrzebnych do przedstawienia i pracuję według projektów, które do pracowni dekoratorskiej przynoszą scenografowie. A ponieważ jestem scenografem, projektuję też scenografie. Pracuję więc z dwóch stron: jako autor projektu, a zarazem jego wykonawca. To bardzo ciekawe. Zdarza mi się pracować nad scenografią od etapu projektu do ostatecznego wykonania dekoracji. Przypomina to trochę malowanie obrazów w trójwymiarze, w przestrzeni jeden do jednego.
Na czym polega praca scenografa?
Chodzi o to, żeby stworzyć taką przestrzeń plastyczną, która jest adekwatna do pomysłu reżyserskiego autora przedstawienia. Przy czym niezmiernie ważne jest, żeby znaleźć wspólny język i wizję tematu, bo każdy reżyser może zinterpretować dany tekst inaczej. I z każdym reżyserem dana sztuka – nawet jeśli jej tytuł się nie zmienia – jest o czymś innym. Zadaniem scenografa jest odczytać intencje reżysera i przy pomocy własnej wyobraźni przełożyć je na stronę wizualną. Moja współpraca – jako scenografa – z reżyserem wygląda tak, że dostaję scenariusz i zadaję pytanie: O czym chcesz zrobić to przedstawienie i dlaczego?
Później czytam scenariusz pod kątem tego, co już wiem. Nie zawsze jest tak, że wiem dużo. Czasami nic, ale po to są spotkania i rozmowy, żebym sobie różne rzeczy w głowie poukładała. Następnie przechodzimy do kolejnego etapu, który u mnie polega na tym, że buduję makietę w skali 1:25.
To jak domki dla lalek!
Tak, takie domki dla lalek... To dość mozolna praca, ale uważam, że jest najlepszą formą projektu, to zresztą stara tradycja projektowania scenografii. Jest najbardziej trafna i eliminuje potencjalne błędy, jakie mogą przytrafić się w trakcie budowy dekoracji. Da się oczywiście pominąć wykonywanie makiety – istnieją programy komputerowe, które przedstawiają dany projekt przestrzennie. Jednak makieta pomaga ludziom bez wyobraźni przestrzennej, a czasami z takimi osobami mamy do czynienia, zobaczyć projekt od środka. Co więcej – i wiem to od reżyserów – to pudło ze wszystkimi elementami składowymi wyzwala u nich jeszcze inną wyobraźnię: inscenizacyjną. Dzieje się tak dlatego, że można w nie włożyć rękę, poprzestawiać mebelki, ściany, sprawdzić odległości, ulepić ludzika i... zaaranżować całą inscenizację. Dodatkowo wyciągam wszystkie latarki, jakie mam w domu, kolorowe lampki nocne, różne kolorowe filtry i te miniaturowe elementy scenografii próbuję oświetlić tak, jak sobie to wyobrażam.
Czy scenograf zajmuje się kostiumami?
Tak, ale niekoniecznie. Czasami przy realizacji projektu zatrudniani są scenograf i kostiumograf. Tak się składa, że zazwyczaj pracuję nad jednym i drugim. Wtedy myśli się o charakterze sztuki bardziej kompleksowo. I jakoś od początku, gdy powstaje makieta, rodzi się też myśl, jak mogłyby wyglądać kostiumy.
Moje etapy pracy wyglądają tak: najpierw buduję makietę w przestrzeni, z białych tektur modelarskich. Potem konsultuję się z reżyserem, mówię, co jest czym, a następnie ustawiamy razem te wszystkie „klocki”, elementy scenografii. Każdy tytuł wymaga czegoś innego. Potem, gdy ustalone są wszystkie formy, sceny, wszystkie te elementy, które są niezbędne – wychodzę z założenia, że nie powinno się używać niepotrzebnych, nawet w rekwizytach czy wystroju – „ubieram” to w kolor, faktury i światło. Następnie przystępuję do projektowania kostiumów. Tutaj też zaczynam od znalezienia formy w rysunku czarno-białym, a następnie ustalam kolorystykę. Na koniec zostawiam rysunki techniczne.
Czasami pracujemy tak, że reżyser siedzi nad makietą, robi zdjęcia, przestawia te wszystkie elementy, a ja świecę latarkami. W ten sposób powstaje scenopis plastyczny poszczególnych scen. Wszystko zależy też od tego, jak bardzo rozbudowane jest przedstawienie. Czasem wnętrza są skromne, a czasem takie, że w kolejnych aktach mamy zmiany dekoracji albo w trakcie przedstawienia zjeżdża ściana, która coś zasłania, ale jak jest podniesiona, to zjeżdżają sztankiety, na których są jakieś elementy wiszące, i znów coś innego powstaje... Jest scena obrotowa… Niezła łamigłówka, ale zarazem dobre ćwiczenia dla głowy.