Mózgi ludzi ewoluowały w warunkach życia społecznego, w których podstawową kompetencją jest zdolność do wymiany informacji z innymi. W wyniku silnej presji selekcyjnej w stronę rozwiązań kolektywnych powstał mózg, który ma sens właściwie wyłącznie w warunkach kontaktu z innymi ludzkimi mózgami. Informacja na temat bliźnich jest dla nas najważniejsza. Aparat poznawczy, jakim dysponujemy, jest szczególnie wrażliwy na obecność ludzi. A ich stany, których efekty obserwujemy na twarzach, w gestach i ruchach, mają wpływ na nasze samopoczucie oraz zachowania.
Zaangażowanie oraz zainteresowanie, jakie widzimy u ludzi w naszym otoczeniu, powodują, że sami zaczynamy przejawiać zainteresowanie, nawet jeśli początkowo byliśmy sceptyczni. Analogicznie: widoczne u innych znudzenie lub obojętność wywołują u nas brak zainteresowania.
Społeczne znaczenie tych faktów jest oczywiste, a powszechność występowania skłania do traktowania ich w kategorii cech gatunkowych. Oznacza to, że nasze zainteresowanie innymi ludźmi powinno mieć głębokie korzenie.
Odkrycie biologicznego podłoża empatii nastąpiło stosunkowo niedawno, a zawdzięczamy je grupie włoskich badaczy pracujących w Padwie pod kierunkiem profesora Giacomo Rizzolattiego. W czasie badań neuronów kory ruchowej makaków japońskich udało się zlokalizować pojedyncze neurony, które były aktywne, kiedy zwierzę wykonywało określony ruch, a pozostawały bierne przy wykonywaniu innych, nawet bardzo zbliżonych ruchów. Przypadkowo, podczas nieplanowanej przerwy w procedurze badawczej, grupa Rizzolattiego odkryła jednak coś, co kazało im zmienić profil badań. Otóż wyspecjalizowane neurony ulegały pobudzeniu także wtedy, kiedy posiadająca je małpa obserwowała ten określony ruch w wykonaniu innej małpy, a nawet jej ludzkiego opiekuna. Badacze nazwali takie neurony lustrzanymi.