Może zrodzić się pytanie, dlaczego za jednym zamachem rysunek tuszem i szkoła cierpliwości? Przecież rysowanie samo w sobie, niezależnie od przyjętej techniki, zawiera potężny ładunek kształcący opanowanie, cierpliwość i spokój w działaniu. Nawet jeśli rysownik wyładowuje w pracy emocje ujawniające się w dynamicznej kompozycji czy też energicznie stawianych liniach, mamy prawo domniemywać, że sam akt tworzenia wymagał opanowania, celowości działania popartej rozwagą i wypełnianiem kompozycji linia po linii. Skąd pomysł, aby wskazać akurat na rysunek tuszem?
Umiejętność rysowania wraz z płynącą z niej wartością kształtowania osobowości rysowników (w równym stopniu: dzieci, młodzieży i dorosłych) jest zawsze jakąś formą pokonywania przeciwności. W czym się one objawiają? Trzeba chyba zastanowić się nad ich dwoistością. Wspomniane przeciwności – czy może lepiej: trudności do pokonania – mogą mieć charakter materialny bądź niematerialny. Jak nietrudno się domyślić materialne trudności obejmują cały szereg zagadnień związanych z techniczną stroną rysowania, warsztatem, narzędziami etc . Trudności niematerialne wydają się już nie tak oczywiste, a mogą być chyba znacznie bardziej destrukcyjne. Dotyczą one sfery emocjonalnej, szerokiego obszaru naszego psyche, co w jakiejś mierze przekłada się również na stan naszego ducha, wolnej woli, podejmowanych decyzji. Wskazanie na rysunek tuszem nie jest przypadkowe. Ma to ścisły związek właśnie z niematerialnymi przeciwnościami podczas rysowania.
Podczas rysowania tuszem dużo więcej czasu potrzebujemy na kontemplowanie tematu pracy i rozważanie, w jaki sposób postawić linię, niż na sam akt rysowania.
O jakich trudnościach czy wymaganiach otoczenia mówimy? Przede wszystkim mają one bezpośredni, ścisły związek z naszą i naszych dzieci samooceną. Mogą nam nie być obce dylematy typu: przecież ja nie potrafię; nie narysuję, bo nie umiem; nie wiem, co mam narysować... Oględnie mówiąc, boimy się podjąć ryzyko, jakbyśmy musieli od razu zrobić coś bardzo dobrze, coś zasługującego na pochwałę. Jakbyśmy usłyszeli kiedyś – nie umiesz idealnie, to nie rób. Trudność sprostania oczekiwaniom – naszym własnym, rodziców, pracodawców – może paraliżować. Często podczas zajęć rysunkowych z dziećmi szybko ujawniają się tego typu przeszkody stawiane nie przez kogo innego, a przez samych rodziców. Skrępowanie wymaganiami, restrykcyjnymi ograniczeniami nakładanymi na dzieci, następuje często bezwiednie, z dobrej woli, czasem w imię źle rozumianej miłości. Dzieci same z siebie się nie ograniczają, wręcz przeciwnie – z zainteresowaniem poznają otoczenie, starają się je doświadczać na wszelkie sposoby, badają, jak daleko mogą się posunąć w różnych aktywnościach. Stąd rozbite szklanki, pomazane ściany, siniaki etc . W odpowiedzi pojawiają się, rzecz naturalna, różne ograniczenia stawiane mniej lub bardziej restrykcyjnie. Kiedy przyjdzie czas szkolnej opresji, dochodzą jeszcze dodatkowe wymagania – ocena postępów w nauce, porównywanie z innymi i nie tylko.