Charlotte Mason wierzyła, że spośród wszystkich przedmiotów, które dołączamy do programu nauczania naszych dzieci, studium Biblii jest najważniejszym przedmiotem .
„Biblia jest główną lekcją. Mamy na myśli nie życie religijne dzieci, ale ich wychowanie przez lekcje Biblii. Lekcje Biblii we wczesnych latach powinny pomóc im uświadomić sobie, że poznanie Boga jest podstawową wiedzą, a zatem ich lekcje biblijne są ich głównymi lekcjami”.
Dlaczego studium Biblii jest najważniejszym przedmiotem w curriculum?
„Biblia jest studnią, która jest źródłem najlepszej literatury w kulturze. Najlepszą Żywą Książką”.
Studium Biblii prowadzi do poznania Boga. Jest to pierwsza i najważniejsza wiedza, która pochodzi właśnie z Pisma Świętego. Biblia – objawione, żywe Słowo Boga i główne źródło wiedzy o Bogu – daje światło do odkrywania prawdy, która interpretuje nasze życie. Biblia kształtuje człowieka, formuje go.
Jeżeli nawet odrzucimy powyższe argumenty i będziemy traktować Biblię jedynie jako opus dei literatury klasycznej, to nie możemy zaprzeczyć, że jest to największe dzieło literatury, stojące między wielkimi dziełami starożytnej Grecji i Rzymu. Biblia jest najstarszym i najbardziej potwierdzonym tekstem, który mamy z czasów starożytnych. To fundament całej literatury chrześcijańskiej cywilizacji zachodu. Z tego powodu, nauka Biblii stanowiła przez wieki podstawę nauki szkolnej, a przez ostatnie 1700 lat była „podręcznikiem szkolnym”, bazą i fundamentem etycznego i literackiego treningu.
Biblia jest źródłem inspirujących biografii i wiedzy pokazującej, jak żyć. Poznając ją, możemy uczyć się wybierać pełnię naszej wolności: nie to, co nam się w danej chwili podoba, ale to co jest dobre; nie to co chcemy, ale to co powinniśmy. Mason mówiła, bazując na swoich obserwacjach, że kiedy naród porzucił studia Biblii, jego charakter uległ pogorszeniu, a religijne życie ucierpiało.
„Jeśli przy określaniu moralności polegamy na sobie lub na normach naszej kultury, możemy indywidualnie lub zbiorowo zmienić zdanie na temat tego, co jest dobre, a co złe w dowolnym momencie. Zamiast tego powinniśmy polegać na przykazaniach Bożych, aby określić, co jest dobre, a co złe. […] Próba traktowania moralności bez zajmowania się sankcjami moralności to praca z obwodu zamiast od środka”.
W czasach, w których żyła Mason ludzie uważali, że nauka moralności polega na mówieniu dzieciom co powinny, a czego nie powinny robić, bez odniesienia do autorytetu. Angielska edukatorka podkreślała, że jeżeli za wyznacznik moralności przyjmiemy nasze normy kulturowe i polegać będziemy jedynie na sobie, doświadczymy, również jako społeczeństwo, niestałości i braku pewności. Łatwo będzie nam w każdym momencie zmienić zdanie co do tych norm, przedefiniować, co jest dobre a co złe – czy to indywidualnie, czy też zbiorowo. Jako współcześni rodzice stajemy przed wyborem. Możemy uczyć dzieci moralności, bazując na opiniach mediów społecznościowych, gazet, telewizji lub na autorytecie Biblii. Co wybierzemy?
Mason chciała, żeby Biblia inspirowała i kształtowała społeczeństwo, rodzinę i każde dziecko z osobna. Była przekonana, że nie jest możliwa nauka moralności bez zwrócenia się do Biblii. Pismo Święte było dla Charlotte Mason fundamentem, na którym budowała swoją filozofię i opierała metodologię.
Biblia jest warta studiowania, niezależnie, czy wierzymy, że jest Słowem Boga czy nie.
Wczesne lata – wartościowy początek
Nie musimy czekać, aż dzieci zaczną szkołę, żeby praktykować z nimi studium Biblii. Możemy rozpocząć, jeszcze zanim będą formować pamięć o tych lekcjach. Od wczesnego dzieciństwa stwarzajmy możliwości pobudzenia młodego umysłu żywymi ideami i obrazami przedstawionymi w Piśmie Świętym. Cały proces zaczyna się w rodzinie.
„[Dziecko – przyp. aut.] Nie powinno być w stanie przypomnieć sobie dni, zanim słodkie opowieści z dawnych czasów nie wypełniały jego wyobraźni. Powinno usłyszeć głos Pana Boga w ogrodzie w powiewie wieczoru. Powinno być zdumionym obserwatorem, patrzącym jak aniołowie wstępowali i schodzili na kamienną poduszkę Jakuba. Powinno iść za Chrystusem przez pole, zbierając ziarna z kłosów w dzień szabatu i siedzieć w rzędach głodnych tłumów – takie święte sceny tworzą nieświadome tło myśli dziecka”.
Studium Biblii – główna lekcja dnia
„Lekcje Biblii powinny pomóc im od samego początku uświadomić sobie, że poznanie Boga jest podstawową wiedzą, a zatem lekcje biblijne są ich głównymi lekcjami”.
Studium Biblii było przez Mason wprowadzone do programu szkolnego i traktowane jako przedmiot kluczowy; jako lekcja pierwsza, przeprowadzana niezależnie od modlitwy osobistej, rodzinnej czy innych form uwielbienia Boga. Autorka traktowała tę naukę priorytetowo, jak również literaturoznawczo.
Charlotte Mason była zdania, że dzieci mogą otrzymać liberalną edukację z samej Biblii. Liberalną (łac. liber – wolny), czyli wychowującą człowieka wolnego, uczącego się wartości dla wzrostu i wzbogacenia siebie, ponieważ Biblia jest prawdziwą żywą książką. Z tego powodu, uważała, że nie powinno się opowiadać Biblii, zmieniając słowa, parafrazować jej czy czytać tylko wybranych fragmentów. Nie zgadzała się z opiniami, że dzieci są niezdolne do interpretowania Biblii. Proponowała, aby dorosły czytając Biblię dzieciom, zarówno Stary jak i Nowy Testament, dokonywał niezbędnych pominięć, opuszczając fragmenty nienadające się dla młodszych (ze względu na ich wiek). Oczywiście dopuszczała również czytanie Biblii w językach rodzimych.
„Niech wyobraźnia dzieci będzie napełniana obrazami, a ich umysły karmione słowami, stopniowo rozwijającej się historii zawartej w Piśmie Świętym, a zaczną spoglądać na szeroki horyzont, w obrębie którego osoby i wydarzenia nabierają właściwego kształtu, miejsca i należytych proporcji. Stopniowo zobaczą, że świat jest sceną, na której dobroć Boga nieustannie walczy z samowolą człowieka; że niektórzy bohaterscy ludzie stają po stronie Boga, i że inni, niemądrzy i uparci, przeciwstawiają się Jemu. Ogień entuzjazmu rozpali się w ich piersiach. Dzieci również wybiorą stronę, bez zbytniego napominania, bez jakiejkolwiek myśli czy rozmowy o doświadczeniu duchowym”.
Nie powinniśmy zabierać dziecku możliwości wyciągnięcia nauki z czytanego fragmentu Biblii lub sugerować czy wytykać, że właśnie towarzyszą nam jakieś trudności podobne do problemów poznanego bohatera biblijnego. Dajmy Słowu działać w sercu dziecka. Jeśli chcemy, możemy od czasu do czasu podzielić się naszym osobistym doświadczeniem. Opowiedzieć, jak dany fragment pomógł nam w trudnych chwilach albo z czym się sami zmagamy. Dać świadectwo, jak Słowo do nas przemawia i nas karmi. Jednak nie wyjaśniajmy, nie upraszczajmy, nie komentujmy! Najważniejsze, aby czytać Biblię, używając słów w Niej zapisanych.