Gdyby nie ta wielka, choć okupiona trudami, miłość od pierwszego wejrzenia – „Wesele” Wyspiańskiego nigdy by nie powstało, a słowa: „Chłop potęgą jest i basta!” nie utrwalałyby się w umysłach przyszłych maturzystów.
Kiedy Włodzimierz Tetmajer poznał Annę Mikołajczykównę, wówczas ledwie 16-letnią córkę gospodarza z Bronowic, był utalentowanym malarzem po szkołach w Krakowie, Wiedniu, Monachium i Paryżu. Obracał się w kręgach młodopolskiej socjety, bywał i korzystał z życia. Wiadomość o jego ślubie z chłopką spadła na Kraków niczym przysłowiowy grom z nieba. Ojciec Włodzimierza nie odezwał się do syna aż do śmierci. Matka pana młodego nie była tak zatwardziała, zwłaszcza gdy zaczęły pojawiać się wnuki.
Włodzimierz był człowiekiem licznych talentów: wspaniałym malarzem, zdolnym poetą, a przede wszystkim skutecznym politykiem. Dziś rzadko wspomina się o jego zasługach w inicjowaniu naszej drogi do niepodległości, a powinien być wymieniany u boku takich postaci jak: Piłsudski, Dmowski, Witos, Korfanty czy Paderewski. Ale dziś nie o polityce…
Włodzimierz i Anna tworzyli domy wyjątkowe. W ich pierwszym domu w Bronowicach odbyło się wesele Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny, siostry gospodyni. Wyspiański przybył na tę zabawę, choć bynajmniej się nie bawił, lecz oparty o framugę drzwi obserwował gości. Jak bacznym był obserwatorem przeczytać możemy w „Weselu”. Rydel w końcu odkupił dworek od Włodzimierza i odtąd znany jest jako „Rydlówka”. Zaś znajdujący się niedaleko pofranciszkański dwór, zakupiony przez Włodzimierza został ostateczną „Tetmajerówką”. Bywali tu Sienkiewicz, Reymont, Gierymski, Kossak, Piłsudski, Witos a nawet Charles de Gaulle. Tetmajer był przede wszystkim kochającym mężem. O żonie napisał kiedyś tak:
„(…)I dzieciom naszym, które ty Ojczyźnie
rodziłaś liczne w macierzyńskim bólu,