Jako terapeutka SI z prawie dziesięcioletnim stażem obserwuję pełną paletę podejść do integracji sensorycznej. Na jednym biegunie są opiekunowie dzieci, które pojawiają się u mnie ze względu na swoistą modę i famę, że zajęcia są „fajne” (swoją drogą trudno zaprzeczyć – są one atrakcyjne dla większości młodych ludzi). Na drugim – rodzice maluchów autentycznie przerażeni faktem, że ich dziecko może potrzebować jakiejkolwiek terapii. Niezależnie od tego, kto do mnie przychodzi, najczęściej już na pierwszej wizycie zdradzam pewien fakt, nie dla każdego oczywisty: wszyscy mamy zaburzenia integracji sensorycznej.
Wszyscy mamy deficyty w obrębie integracji sensorycznej. Część zniknęła z wiekiem, ze względu na rozwój układu nerwowego, część kompensujemy innym zmysłem, a z częścią po prostu nauczyliśmy się żyć.
W latach 60. ubiegłego wieku Jane Ayres, psycholożce, terapeutce i pracowniczce naukowej Uniwersytetu Kalifornijskiego, przyszło do głowy zbadać sprawność ruchową i reaktywność zmysłową dzieci z dysleksją. Stworzyła baterię testów, które wykazały, że wszystkie maluchy z grupy badawczej mają podobne problemy związane m.in. z koordynacją ruchową i utrzymywaniem równowagi. Specjalnie dobrane ćwiczenia pomogły im w nauce czytania i pisania. Dziś wydaje nam się to oczywiste, wtedy było bardzo odkrywcze; nikt nie wiązał funkcji umysłowych z dużą motoryką. Bateria testów stworzona przez Ayres okazała się adekwatna nie tylko dla tej grupy dzieci. Teorię rozszerzono na młodsze i starsze, adaptując ją potem po wielekroć i ostatecznie odchodząc od podejścia typowo testowego w diagnozie SI. Idea jednak pozostała i zwrócenie uwagi, jak wpływ różnych bodźców zmysłowych może być ważny dla rozwoju dziecka, okazało się ważne w Stanach już dla kilku pokoleń. W Polsce o terapii integracji sensorycznej zaczęto mówić mniej więcej 20 lat temu.
Modulacja sensoryczna to dokonywana przez mózg regulacja wejściowych procesów zmysłowych. Jest to podstawowy mechanizm układu nerwowego warunkujący między innymi poziom pobudzenia mózgu, utrzymanie uwagi czy adekwatne reakcje. Mówiąc bardziej obrazowo: to sposób, w jaki nasz układ nerwowy „przetrawia” bodźce, które trafiają do niego za pośrednictwem wszystkich zmysłów – dotyku powierzchniowego, czucia głębokiego, słuchu, wzroku, smaku, węchu, równowagi, intracepcji.
Zaburzenia modulacji sensorycznej nie dotyczą jakichkolwiek anatomicznych problemów w funkcjonowaniu danego narządu zmysłu, np. ubytków słuchu lub braku ostrości wzroku. To kłopoty w przetwarzaniu danego bodźca przez układ nerwowy. W przypadku silniejszych zaburzeń widać to w trudnościach w osiągnięciu i utrzymaniu optymalnego poziomu pobudzenia mózgu, który jest niezbędny w procesie nauki. W zachowaniu może być to widoczne chociażby w reakcjach ucieczkowych lub agresywnych, trudnościach z separacją z opiekunem, brakiem motywacji do działania i wchodzenia w relacje, ale też w problemach w ignorowaniu nieistotnych informacji, w niepohamowanym podążaniu za nowymi bodźcami i w nieadekwatnych reakcjami na nie.