Odpowiedź nie jest prosta. Można oczywiście polecać – i zaraz to zrobię – książki, które sprawdziły się u nas w rodzinie czy w domach naszych przyjaciół lub znajomych. Niekoniecznie jednak będą one receptą na sukces. To, kiedy i przy jakiej pozycji coś „zaskoczy”, wydaje się być kwestią niezwykle indywidualną. Co więcej, podlegającą jeszcze różnym zmiennym, takim jak zwyczaje rodzinne, ilość starszego rodzeństwa i ich podejście do książek, stosunek rodziców do czytania oraz wiele, wiele innych.
Nie mając zatem gotowej odpowiedzi, spróbuję zasugerować kilka rozwiązań, które na pewno nie zaszkodzą, a może komuś pomogą. Dobrze mieć świadomość, że moment rozpoczęcia czytania samodzielnego (nie mam tu na myśli nauki składania liter) jest bardzo indywidualny. Pamiętając o wyjątkach, można zaryzykować tezę, że waha się on między 7. a 10. rokiem życia. Wtedy właśnie, zaczynamy się na ogół zastanawiać, kiedy nasze dziecko zechce czytać samodzielnie i z zapałem. To dobry czas by poszukać książek, które mogą to ułatwić. Zanim jednak przejdę do moich literackich propozycji, najpierw kilka słów o dość popularnej pułapce – o komiksach. Często, zdesperowani rodzice usilnie pragnący zachęcić dziecko do czytania, biorą je do ręki. Młody człowiek, na ogół rzeczywiście z radością chwyta podsuwane mu pozycje, szybko je czyta i żąda następnych. Komiksów, nie książek. I w tym właśnie tkwi problem. Od czytania komiksów bardzo trudno przejść do czytania książek. Lektura książki wymaga więcej wysiłku, jest trudniejsza, ale pozostawia miejsce dla wyobraźni, zaangażowania czytelnika. Komiks, operując głównie obrazem, nie potrzebuje naszych zmysłów. Podsuwa nam gotowe sceny i rozwiązania. Trochę rozleniwia. Nie jest jednak moim celem całkowite przekreślenie idei komiksów – zupełnie nie. Sami mamy w domu i bardzo lubimy niektóre klasyki: całego Asteriksa, Tintina czy francuskie Marsupilami. Dobry komiks jest świetną rozrywką, ale doświadczenie znajomych rodzin wskazuje, że lepiej gdy będzie on dawkowany z umiarem i w odpowiednim czasie. Inaczej staje się pewnego rodzaju pułapką, z której potem trudno uciec.
Kolejna podpowiedź. Gdy już zaczynamy coś czytać i to nam się podoba – lubimy kontynuować znajomą lekturę. Dobrze sprawdzającym się rozwiązaniem na początku czytelniczej drogi jest zaproponowanie dzieciom serii. Historie zawarte w kolejnych tomach mają wiele atutów: śledzimy losy bohaterów, których już znamy i – najczęściej – lubimy, a perspektywa następnego tomu rozbudza ciekawość – chcemy się po prostu dowiedzieć co będzie dalej. A i nam jest łatwiej, bo nie musimy się wciąż zastanawiać – co teraz wybrać, co zaproponować. Przy oporniejszych czytelnikach opowieści wielotomowe mają jeszcze tę zaletę, że pierwszy tom możemy przeczytać wspólnie – zarzucając haczyk – a następne podsuwać już do czytania samodzielnego.
Książki, które wybieramy na początek, powinny mieć wartką akcję, dużo dialogów i ciekawych sytuacji – jednym słowem: muszą być interesujące. Czasem warto przymknąć odrobinę oko na styl, język czy fabułę. Nie mam na myśli oczywiście książek bardzo źle napisanych czy poruszających nieodpowiednie treści. Mówię o takich, które, choć dla nas całkowicie przewidywalne i stylistycznie nie zachwycające, do tego skupione jedynie na wartkiej akcji i dialogach, mają jednak w sobie to coś co „chwyta”. Jeśli dziecko da się złapać – niech tak będzie. Na początek wystarczy. Przecież, nie mamy zamiaru poprzestać jedynie na takich. Jeśli nie zaniechamy wspólnego czytania – a nie róbmy tego, bo to zupełnie inne doświadczenie! – kontakt z pięknym słowem i głębszą treścią zostanie zachowany.
Serią, która spełnia wszystkie warunki – pięknego języka, głębokiej treści oraz wartkiej akcji – a do tego znajduje się od lat w światowej czołówce klasyków literatury jest oczywiście cykl Opowieści z Narnii . To, w pierwszym rzędzie, cudowna i atrakcyjna dla wszystkich pozycja do wspólnej lektury. My nie byliśmy w stanie odpuścić sobie przyjemności czytania tych historii na głos, więc nawet nie zaproponowaliśmy jej dzieciom jako lektury własnej. I tak wracały później do niej indywidualnie i wciąż to robią. Jeśli jednak nie możemy lub nie chcemy czytać książek C.S. Lewisa wspólnie – mają one potencjał stać się dobrym początkiem i – jeśli „zaskoczą” – od razu wciągnąć dziecko w świat pięknych opowieści. Zacznijmy od tomu Lew, czarownica i stara szafa .