Kiedy jako dziecko opowiadałam niektórym dorosłym, że czytam komiksy i bardzo je lubię, zdarzało mi się nieraz widzieć lekki grymas. „To nie to samo co książki” – mówili. No jasne, że nie to samo. Ale czemu się krzywią? Jakby kategoria komiks nie mogła być klasą samą w sobie.
Dziś także, w rozmowach z mamami, zdarza mi się spotykać z rodzajem zawstydzenia u rozmówczyni, że jej dziecko nie sięga po książki, a „tylko po komiksy”. Jak to „tylko”?! Przecież komiksy nie oznaczają niższej półki, tylko półkę oddzielną. A tak na marginesie: ileż dzieci właśnie dzięki nim zaczęło z czasem sięgać i po książki bez obrazków. Na półce z komiksami można znaleźć bardzo wartościowe pozycje.