Sztukę współczesną postrzegamy często jako wejrzenie w wewnętrzny świat twórcy. Dzieła traktuje się jako autonomiczne wypowiedzi dające wgląd w poglądy, przeżycia, emocje targające duszą artysty. W takim definiowaniu sztuki upatrywać możemy niewątpliwie jednej z przyczyn alienacji sztuki, odejścia od uniwersalnego języka, okna na świat czytelnego dla widza.
Gdy sztuka opisywała świat, zdobiła przedmioty, zachowywała jakość estetyczną, odwoływała się do wspólnego rozumienia zjawisk przyrody i relacji międzyludzkich – łatwo ją było zrozumieć. Obecnie duża część działań artystycznych nie jest już tak powszechnie zrozumiała. Dotyczy to także rysunku jako podstawowej gałęzi sztuki – nie jest on równie czytelny dla jej znawców i szerokiej liczby widzów, zwykłych amatorów sztuki. Jest przecież w swej istocie właśnie oknem na świat wewnętrzny twórcy.
Jak zatem rozumieć, czym jest (a raczej: czym stać się może) rysunek przede wszystkim dla rysownika? I czy rzeczywiście wyłącznie dla rysownika? Jak odnieść się do łatwej w odbiorze, powszechnej chęci tworzenia realistycznego zapisu obrazu? Jak rysować to, co gra w mojej duszy? Jak uchronić się od naśladownictwa? Jak zachować „swoje” ja? Jak nie dać się wciągnąć komercji i pustej estetyce?
Splot linii odpowiada procesom myślowym, odzwierciedla wrażliwość, wyobraźnię, charakter autora. Rysunek stanowi sumę doznań, intuicji, spostrzeżeń, a także wprawy rysunkowej, ich splot nazywamy gestem.
Jeśli rzeczywiście rysunek, który uprawiasz, ma odzwierciedlać twoje wnętrze, to chyba powinieneś go rysować przede wszystkim dla siebie. To jest podstawowy warunek, by powstała wartościowa twórczość. Jeśli rysunek powstaje, aby zaspokoić którąś z twoich obecnych potrzeb, aby odpowiedzieć na dręczące cię pytania, sprawdzić, jak potrafisz zapisać widok przedmiotu, pomysł na mebel, zabawić się zestawianiem kresek i plam, to taki rysunek będzie wart więcej niż najdroższy obraz znanego autora powstały z komercyjnych potrzeb.