Mama to taka bardzo romantyczna osoba jest. Wzrusza się mniej więcej co dziesięć minut, a źródłem wzruszeń może być dosłownie wszystko, od poezji po zapach gotującego się rosołu. Kiedy Mama ogląda komedie romantyczne, na widok szczęścia głównych bohaterów mamine źrenice zachodzą mgłą brylantowych łez. Mama ociera ukradkiem załzawione oczy i udaje, że nic jej nie rusza oraz że jest twarda jak Chuck Norris, Strażnik Teksasu. Ale i tak wszyscy w domu znają prawdę.
Romantyczne wizje świata zderzają się boleśnie z prawdą o życiu rodzinnym. I bardzo dobrze!
W swoich marzeniach Mama od zawsze chciałaby wieść życie romantyczne, piękne, kolorowe i instagramowe: od rana idealne fryzury i promienne uśmiechy na ustach dorosłych i dzieci; na śniadanie gorące bułeczki własnego wypieku i własnoręcznie udojone mleko, oczywiście kozie. Wysprzątany do połysku, ale tak jakby od niechcenia, promienny dom, a wokół domu malowniczo zarośnięty, bujnie kwitnący ogród (bez psich pamiątek ukrytych w trawie!). Mama zwykle miewa też (niestety) tendencje do entuzjastycznie hurraoptymistycznego nastawienia do życia, tak jakby otoczona była magicznym polem siłowym, które osłoni ją od wszelkiego złego. Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie jeden drobny szczegół. Życie tak nie działa.