Wieś podzielona jest na „dzielnice”: Ostra Górka, Międzygórze i Pod Górą. My mieszkamy na Międzygórzu. Skąd ta nazwa? Przed domem jest Góra Wojdowa; za domem – Nasza Góra; po lewej, na wschód – Góra Miedzianka; a na zachodzie – Góra Wesołowska.
Międzygórze to najładniejsza część Zajączkowa. Wszystkie góry (z wyjątkiem Miedzianki) są tak małe, że w 5 minut można wejść na szczyt. Nie o szczyt jednak tu chodzi. Góry te obiektywnie są ładne, ale ja w nich widzę przede wszystkim moje beztroskie dzieciństwo spędzone u ich podnóża bądź w trawach, chaszczach i lasach.
Nasza Góra jest najmniejsza z wymienionych. Na niej w dzieciństwie znajdowałam najwcześniejsze oznaki wiosny. Tam kwitły pierwsze przylaszczki i zawilce. W ciepłe dni biegaliśmy z braćmi po łąkach, wchodziliśmy na drzewa i bujaliśmy się na gałęziach. Jedna grząba* (niewielki obszar gęsto zarośnięty drzewami i krzewami) była naszym statkiem kosmicznym, nazywaliśmy ją spodkiem (na cześć kieleckiego dworca, który naprawdę przypomina statek kosmiczny, a my rzeczywiście widzieliśmy go w kształcie grząby. Kielce były dla nas wówczas wielkim światem!). To dopiero były podróże… Głód nam nie groził, bo grząba była utkana z leszczyn obsypanych orzechami. W odwodzie były jabłka i gruszki. Menu zależało od pory roku.