Ambitne plany na edukacyjny wrzesień zagoniły cię w kozi róg? Ledwo skończyły się wakacje, a ty czujesz, że znowu potrzebujesz kolejnego odpoczynku: natury, oddechu, polotu, wyobraźni i przestrzeni? Czujesz, jak mózg rozrywa ci na strzępy konieczność zintegrowania pracy, dojazdów, zajęć dodatkowych dzieci i zaległych wizyt u lekarza? Do tego twoje napięcie zbierają i przetwarzają ze zdwojoną siłą biegające po domu małe odbiorniczki – twoje własne dzieci? Wdech, wydech i… sięgnij po Mickiewicza. Samotnie (wyobrażając sobie, że oto przed tobą drży lampa Akermanu) lub z dziećmi czy uczniami. Sięgnij po Mickiewicza, bo Mickiewicz jest jak chleb. Uwiedzeni nowoczesnymi dietami wciąż i wciąż go odstawiamy, by, powróciwszy do niego, stwierdzić, że ten chleb i ten Mickiewicz… smakują bosko!
No to w drogę: na Kresy, rzecz jasna. Wieś spokojna i wesoła skrywa (nie)małe zbrodnie małżeńskie: biegająca po lesie z rozwianym włosem rozhisteryzowana mężobójczyni, łasi na młodą wdówkę bracia, starzec, nieco flegmatyczny, choć roztropny (on jeden trzeźwo przyznaje „Nie masz zbrodni bez kary./Lecz jeśli szczera skrucha,/Zbrodniarzów Pan Bóg słucha”), i oczywiście on – powracający zza grobu mąż i brat, który w swoim trupim szale rozwala kościółek i wszystkich weń zgromadzonych zabiera ze sobą na tamten świat. Czy w zaświatach towarzystwo się ze sobą dogada? Czy mąż to trup rodem z horrorów z poszarzałą twarzą i czarnymi dziurami w miejscach oczu, czy też eteryczna zjawa? Można spekulować, można napisać scenariusz spektaklu kryminalnego lub przedstawić w teatrzyku kabaretową wersję ballady Lilije , wykorzystując do cna wszystkie elementy groteski i szaleństwa tego tekstu. Ballady i romanse skrywają więcej skarbów. W Pani Twardowskiej okazuje się, że tytułowa „żoneczka Twardowska” to kobieta tak święta i dobra, że nawet diabeł, choć wyegzorcyzmowała go już kąpiel w wodzie święconej, nie wytrzyma z nią roku. Łobuz Twardowski miał naprawdę zacną żonę. Czyżby przeciwieństwa się przyciągały? Z tego tomu nęci także Świteź . Wsłuchaj się tylko w tę melodię:
Ktokolwiek będziesz w nowogródzkiej stronie,
Do Płużyn ciemnego boru
Wjechawszy, pomnij zatrzymać twe konie
Byś się przypatrzył jezioru