Czynniki wywołujące stres, które nazywamy stresorami, towarzyszyły naszym przodkom często, a poprawa pewnych funkcji organizmu dawała możliwość unikania zagrożeń, obrony czy ucieczki. Umiarkowany krótkotrwały stres powoduje uwolnienie do krwi znacznej ilości glukozy. Ta z kolei, wraz ze strumieniem krwi kierowana jest głównie do mięśni i mózgu, czyli do tych narządów, które mają znaczenie w czasie gwałtownych reakcji ruchowych, takich jak pościg, walka czy ucieczka. Ośrodkowy układ nerwowy jest jedną z tkanek zużywających najwięcej energii. Pojawienie się dodatkowej porcji glukozy sprzyja więc metabolizmowi tego narządu. Umiarkowany stres powoduje poprawę w działaniu pamięci, uwagi oraz szybkości przetwarzania. Nasze zdolności umysłowe poprawiają się w takiej sytuacji.
Niestety zupełnie inaczej rzecz się ma z silnym stresem (dystresem). Atak silnych stresorów powoduje, że mózg „zawiesza” wiele spośród dostępnych mu w normalnych okolicznościach funkcji. Dotyczy to w znacznym stopniu funkcji poznawczych, uzależnionych od sprawnej komunikacji kory czołowej z resztą mózgu. Kora przedczołowa uważana jest obecnie za zbiór neurologicznych korelatów świadomości. Oznacza to, że jeśli jakieś zjawisko ma mieć dla nas świadomy wymiar, musi być reprezentowane w jakimś obszarze kory przedczołowej. Problem w tym, że połączenia kory przedczołowej z resztą mózgu są niezwykle wrażliwe na stres. Silny stres powoduje zerwanie tych połączeń, a nasze działania w takim stanie nie mają już nic wspólnego z racjonalnym podejmowaniem decyzji. Działamy wtedy błyskawicznie, wykorzystując zbiór wrodzonych, automatycznych reakcji i nie jesteśmy w zasadzie zdolni do racjonalnych decyzji. Stany takie są na szczęście rzadkie u ludzi dorosłych, ale niedojrzała kora przedczołowa nastolatków radzi sobie znacznie gorzej.