Kategoria artykułów:

Jesienne porządki

Czy nie macie wrażenia, że jesień – dużo bardziej niż wiosna – mobilizuje człowieka do uporządkowania przestrzeni, którą się otacza i którą nazywa swoim domem?

Wiosna, wraz ze swoim zielonym powiewem nowego życia i coraz jaśniej świecącym słońcem, niejako wymusza na nas wycieranie zakurzonych kątów, wietrzenie letniej garderoby oraz – last but not least – umycie okien, przez które – po zimie – trudno cokolwiek zobaczyć. Tak więc wiosna w tej swojej (pozornej, pozornej!) delikatności jest bezlitosnym nadzorcą, który jasno świecącym słonecznym palcem wytyka nam każdy niestarty pyłek kurzu i pozostawiony na szybie zaciek, podczas kiedy jesień swym stopniowym zwijaniem przyrodniczej aktywności (połączonym z wypłacaniem procentów od zainwestowanego kapitału w postaci ton owoców i warzyw, tudzież stawianiem nam przed oczy setek krzątających się pilnie zwierzątek, które czyszczą swoje norki i futerka, robiąc jednocześnie obfite zapasy na zbliżającą się zimę) działa subtelnie na naszą podświadomość, budząc głęboko uśpionego w nas Człowieka Czynu, wzór efektywności i planowania w jednym. Mama ma oczywiście świadomość, że to przebudzenie bywa często gwałtowne i dosyć krótkotrwałe, gdyż Człowiek Czynu pozbawiony systematycznego treningu (oraz wrześniowej mobilizacji, jako że wrzesień podstępnie i nagle, ni z tego ni z owego, zmienia się w listopad), ma tendencję do powolnego osuwania się w (pozornie) słodki niebyt. Dlatego dobrze jest niekiedy wesprzeć się jakimś zewnętrznym autorytetem, chociażby takim serialem na jakiejś znanej platformie z filmami. Mamie to bardzo pomaga, jako że Mama – trochę z racji zaawansowanego wieku, a trochę kulawej natury – ma tendencje do przełączania swojego Człowieka Czynu (CzyCzy) na tryb podtrzymujący. CzyCzy przypomina niekiedy o sobie, świecąc zalotnie czerwoną lampką, ale po jakimś czasie lampka pokrywa się kurzem zapomnienia i przestaje być w ogóle widoczna. A tymczasem Mamę przysypują niezaplanowane lub pozapominane wydarzenia last minute, przepełnione szuflady i porozwalane szafy; Mama w nich tonie, Mamy już w ogóle spod nich nie widać – dlatego w desperacji walczącego o życie rozbitka Mama sięga po pilota i włącza sobie kilka odcinków z Marie Kondo albo The Home Edit.

Tych, którzy nie wiedzą jeszcze, kto zacz, Mama spieszy poinformować, że Marie Kondo to gigant coachingu, który kryje się pod postacią filigranowej Japoneczki o urodzie laleczki Kokeshi. Jednak laleczka nie laleczka, Marie, choć zaledwie trzydziestoczteroletnia, jest międzynarodową sławą - specjalistką od porządków. Wynalazła nowatorską metodę składania ubrań, zwaną KonMari, oraz napisała cztery książki, które stały się bestsellerami na całym, calutkim świecie. The Home Edit zaś to dwie zaradne Amerykanki, które zbijają gigantyczną popularność i kasę na porządkowaniu cudzego bałaganu i zgrabnym pakowaniu go w cudowne przejrzyste skrzynie, zgrabne kosze, zmyślne szuflady i półki, a wszystko okraszone instagramowo uroczymi opisami, co i gdzie się znajduje. Naprawdę, po takiej krótkiej sesji terapii serialowej, człowieka (zwłaszcza, jeśli jest on kobietą) też coś zaczyna swędzieć w palce – coś by się tak pozmieniało, zmalowało, przemeblowało, poukładało i powyrzucało, oraz porządnie zapisałoby się wszystkie porozrzucane notatki z serii co-gdzie-kiedy w jednym, konkretnym notesie. Uśpiony CzyCzy sam przełącza się w tryb rozochoconej aktywności.

Świat, w którym żyjemy, nie sprzyja ani organizacji, ani porządkom. Wiemy o tym, że nasza zachodnia cywilizacja, w której wszyscy mają dostęp do wszystkiego, dzięki systemowi płatniczych kart debetowych i kredytowych, staje się w szybkim tempie cywilizacją kompulsywnych posiadaczy i zbieraczy, którzy kupują wciąż i wciąż nowe rzeczy tylko dlatego, że mogą. Ludzie wydają góry pieniędzy (których de facto nie mają) na kompletny chłam tylko dlatego, że jest na wyprzedaży albo mają akurat taki kaprys. Efekt jest taki, że stajemy się też cywilizacją bałaganiarzy i śmieciarzy, bo mamy wszystkiego za dużo: mebli, ubrań, zabawek, komputerów, samochodów, telewizorów i jedzenia. Seriale, o których Mama wspomniała, w jakiś sposób dokumentują to smutne zjawisko, ponieważ sprzątające czarodziejki pojawiają się w domach ludzi, którzy pogubili się w lesie rzeczy.

@ Agnieszka Witczak

Trudno uwierzyć własnym oczom, kiedy pojawiają się przed nami na ekranie domy ludzi, którzy zgodzili się na udział w filmie. Takiej ilości gratów i szmat skumulowanych pod jednym dachem Mama nie widziała nigdy w życiu. Bardzo ciekawie było obserwować, jak bałagan wpływa negatywnie na relacje pomiędzy osobami zamieszkującymi ten sam dom. Nieporządek zewnętrzny wkrada się podstępnie pomiędzy mężów i żony, rodziców i dzieci – bez wyjątku, powodując nieporządek wewnętrzny, czyli napięcia, wzajemne pretensje, kłótnie, awantury albo ciche dni. Domowe graciarnie, jak jakieś wampiry, wysysają nie tylko romantyczność z tych związków, ale także każdy przejaw życia. Bardzo znamienny jest fakt, że prawie wszyscy bohaterowie tego serialu weszli w swoje małżeństwa nie mając pojęcia, jak powinno się nad związkiem pracować. Mama miała wrażenie, że nad ich domami wyświetla się hasło „jakoś to będzie” wymiennie z „samo się zrobi” . Pojawienie się dzieci tylko pogarsza sprawy, bo powiększa już istniejący bałagan. Mama wyraźnie widziała swoim okiem doświadczonej mężatki, że co najmniej dwa biorące w programie udział małżeństwa są na krawędzi rozwodu. Aż tu nagle, jak jakaś wróżka-czarodziejka pojawiła się Marie Kondo i – na pozór czy naprawdę? – naprawiła wszystko. O ile obie Amerykanki z The Home Edit są dosyć obcesowe i po anglosasku praktyczne, o tyle Marie podnosi porządkowanie przestrzeni do rangi filozofii i stylu życia. Jest to bardzo prościutka filozofia, której osią jest przekonanie, że jeśli twoje życie się nie klei, jesteś wiecznie zdenerwowany i czujesz, że tracisz kompletnie kontrolę nad rzeczywistością, to uporządkowanie przestrzeni, w której przebywasz, pomoże ci uporządkować twoje życie, ustalić priorytety i pozbyć tego, co zawadza. Ta myśl od wieków już dominuje w Maminym światopoglądzie, ponieważ Mama jako typ wybitnie chaotyczny i niesystematyczny odkryła, że porządek wokół niej pomaga jej na poukładanie wewnętrzne. Posprzątanie szuflady z bielizną działa jak magia, bo sprawia, że całość wygląda ładnie, a piękno budzi w człowieku radość, a radość pozytywnie działa na wszelkie relacje, a dobre relacje powodują, że chętniej wykonuje się swoje obowiązki, jakkolwiek byłyby niemiłe. Tak więc ułożone majtki i biustonosze mają decydujący wpływ na losy świata. Drobne rzeczy są najważniejsze. Marie jest urocza, kiedy wita się z nowym domem, do którego wchodzi. Wybiera sobie miejsce, w którym klęka na sposób japoński, i w chwili medytacyjnej ciszy nawiązuje kontakt z domem, dziękując mu za to, że swoim dachem i ścianami ochrania swoich mieszkańców. Mama pomyślała sobie, że jakkolwiek dziwny to może być obyczaj, to jednak uczy tych ludzi, którzy mają wszystko i są mieszkańcami – beneficjentami Krainy Obfitości, jak ważna jest wdzięczność za to, co się ma i wobec tego, co się ma. Kiedy posiada się dom, o który się dba, naprawia dach, czyści rynny i kominy, myje okna i drzwi, maluje ściany, myje wannę i podłogę, to przez te zwykłe czynności nawiązuje się z nim prawdziwa więź i po prostu zaczyna się kochać to miejsce, a ono odpowiada tym samym. Zwykły budynek mieszkalny czy typowe mieszkanie w bloku stają się ukochanymi gniazdami rodzinnymi, z którymi trudno się rozstać. Ponadto, jeśli dbamy o nasze rodzinne gniazdko razem, ale tak naprawdę razem, bez wypominania czy pseudopartnerskich kłótni, to w naturalny sposób nawiązujemy ze sobą tę przyjacielską więź, która jest tak ważna w każdej relacji, a szczególnie małżeńskiej.

Tajemnicze jest sprzężenie pomiędzy tym, co nas otacza, a tym, jacy jesteśmy, czy też jacy stajemy się pod wpływem naszego otoczenia. Jakże ważne jest środowisko, którym się otaczamy, w którym przebywamy. Jak ważne jest, czy dom, który nazywamy swoim, jest miejscem, do którego chce się wracać; do którego się tęskni i który sprawia, że czujemy się w nim bezpiecznie. Musimy wyrobić w sobie trudną, ale zdrową dyscyplinę w posiadaniu, ograniczyć swoje zachcianki. Mieć tylko to, co konieczne do życia, i nic ponadto. Mama nie ma tu na myśli jakiejś kompletnej ascezy w rodzaju maty do spania, jednej pary spodni i czajnika, bo wszystko inne to zbytek, ALE czy naprawdę musisz mieć telewizor w każdym pokoju? Czy rzeczywiście stać cię na kolejnego iPhone'a w rodzinie? Czy koniecznie jest ci potrzebny robot kuchenny za dwa i pół tysiąca złotych, skoro ten który masz, teraz służy ci wiernie i dobrze? I tak dalej, i tak dalej. Stare, dobre stwiedzenie „bardziej być niż mieć” jest nadal aktualne, a w obliczu wojny tuż pod naszymi drzwiami, może nawet bardziej niż kiedyś.

Czego jeszcze uczą nas seriale o sprzątaniu? Ano tego, że dobrze jest, kiedy każda rzecz ma swoje miejsce i dobrze jest wszystko od razu odkładać na to miejsce. Zarówno Amerykanki, jak i Marie wkładają dużo czułości w odkładanie rzeczy tam, gdzie powinny być. Uczą, jak składać ubrania, bieliznę i skarpetki, aby się nie niszczyły i długo mogły nam służyć. Pokazują, że warto drobiazgi segregować według wielkości oraz funkcji – i wkładać do pudełek i pojemników, zanim umieści się je w szufladach i szafkach. To są naprawdę proste i banalne sprawy, które każdy człowiek powinien wynosić z własnego rodzinnego domu, ale z jakiejś przyczyny nie wynosi. Barbarzyńska kultura bałaganu jako wyrazu prawdziwie wolnej osobowości unieszczęśliwia kolejne pokolenia. Mama już wspominała kiedyś o instagramowej modzie na tak zwane „nieidealne mamy". Nieidealne mamy wychowują swoje córki i synów na ludzi, którzy nie będą umieli zapanować nad swoim życiem, bo nie doświadczają w dzieciństwie żadnego rodzaju dyscypliny, żadnych granic. Nieidealne mamy są na tyle uczciwe, że nie wymagają od dzieci tego, czego nie potrafią wymagać od siebie, ale w efekcie pogrążają swoje potomstwo w chaosie przedmiotów, nieuporządkowanych zrywów gorliwości i niekończącej się prowizorce tymczasowych rozwiązań. Nie idźmy w tę stronę!

Chcesz przeczytać do końca?

Ten i setki innych artykułów są dostępne w ramach prenumeraty.
Zdobądź dostęp do wszystkich treści, stań się częścią społeczności.

Zyskaj dostęp online do wszystkich artykułów, które ukazały się na łamach Magazynu Kreda

Dostęp online do wszystkich artykułów oraz 4 kolejne wydania kwartalnika KREDA w wersji drukowanej prosto do twojego domu. Zamawiając prenumeratę stajesz się członkiem klubu KREDA. Sprawdź korzyści i dołącz już teraz.

Udostępnij artykuł:
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze

KREDA SKLEP

Newsletter #kredateam

Zapisz się na nasz newsletter i odbierz prezent: pełne wydanie Kreda „Neurodydaktyka” w wersji PDF

Wpisz poniżej swoje dane, a my wyślemy prezent na Twoją skrzynkę e-mail.

Podanie powyższych informacji jest równoznaczne z zapisem na newsletter Kredy. Możesz wypisać się w dowolnym momencie.

Jeżeli po raz pierwszy rejestrujesz się w naszym systemie, potwierdź Twój adres e-mail. W tym celu kliknij potwierdzenie w wiadomości e-mail, którą do Ciebie wyślemy. W kolejnej wiadomości otrzymasz prezent. Jeżeli wiadomość nie dotarła do Twojej skrzynki, sprawdź folder spam lub inne foldery: oferty, powiadomienia, itp.