Kategoria artykułów:

ZIMOWA HISTORIA. NASZA HISTORIA.

Oni nauczyli nas, że przede wszystkim trzeba uważnie i z miłością patrzeć na dziecko, aby pomóc mu rozwinąć jego ukryte talenty, że nie każdy musi skończyć wyższą uczelnię, ale każdy powinien mieć szansę rozwinięcia maksymalnie swoich ukrytych możliwości i darów, aby być szczęśliwym człowiekiem i swoim życiem służyć z radością innym.

Luty 1991 rok, czwartkowy zimowy poranek, Bukowina Tatrzańska i długo wyczekiwany mróz, śnieg oraz słońce! Narty oparte w sionce u gazdy jeszcze nierozpakowane, od tygodnia wyczekujemy zmiany pogody. I ta trudna jak na tamten moment decyzja, dziś okazuje się kluczowa. Zostać do końca tygodnia i cieszyć się zimą czy wracać do Warszawy, aby przyjąć zaproszenie naszej Mamy na weekendowe spotkanie z metodą Monte- ssori... Mama od lat była nauczycielem chemii w liceum w Laskach, które znane są niemal każdemu za sprawą ośrodka dla niewidomych, prowadzonego przez siostry franciszkanki. Laski od zawsze przyciągały ciekawych ludzi, były miejscem ważnych spotkań, duchową kolebką dla wielu ludzi spragnionych ciszy i pogłębienia nie tylko swojej wiary, lecz także osobistego rozwoju. Do Lasek przyjeżdżali nauczyciele ze Szkoły Montessori w Kolonii, mieszczącej się przy ulicy Gilbachstrasse. To właśnie oni mieli poprowadzić spotkanie, na które zostaliśmy zaproszeni. Dla nas Montessori oznaczało dokładnie nic... „To fantastyczni ludzie, przyjedźcie!” – zachęcała nasza Mama. Wbrew wszystkiemu przyjechaliśmy. Z tego spotkania najlepiej pamiętam pewną starszą nauczycielkę przedszkolną, z którą zresztą później niejednokrotnie pracowaliśmy podczas naszego kursu. Zwróciłam uwagę, z jak niezwykłą cierpliwością, wręcz czułością i uwagą zawiązywała kokardki na drewnianych ramkach... Mamma mia ... Nie bardzo wiedzieliśmy, o co chodzi. Jeszcze pamiętam, że mówiła coś o ciszy, o tym, że dzieci pracują samodzielnie, że są jakieś pomoce. No cóż… Można i tak...

Nie minęło kilka tygodni, a Mama delikatnie wróciła do tematu. Przekazała nam, że Uniwersytet Łódzki oraz Laski wraz ze szkołą w Kolonii organizują Międzynarodowy Kurs Montessori AMI, wówczas jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy z rangi zaproszenia. Pojechaliśmy zatem do Łodzi, dostaliśmy się do grupy… i rozpoczęła się nasza montessoriańska przygoda.

Część zajęć odbywała się w Polsce, w Łodzi, najczęściej u sióstr urszulanek. Przyjeżdżając tam, korzystaliśmy z gościnności ogromnie otwartych sióstr bernardynek, które po ukończeniu naszego kursu wybudowały na terenie swojego klasztoru, przy ulicy Rudzkiej, przedszkole zaprojektowane specjalnie pod kątem pracy metodą Montessori.

Gdy po raz pierwszy spotkaliśmy się z nauczycielami będącymi wykładowcami AMI, jeszcze podczas zajęć w Polsce, nie do końca mogliśmy zrozumieć, o czym do nas mówią. Cisza podczas zajęć w szkole... Było wielce prawdopodobne, że grzeczne niemieckie dzieci tak się mogą zachowywać... Nasze powątpiewanie zostało skutecznie rozwiane, gdy wczesnym, mroźnym, jeszcze całkowicie ciemnym rankiem, zostaliśmy posadzeni po raz pierwszy w pracowniach Szkoły Montessori na ulicy Gilbachstrasse w Kolonii. Stara, wówczas niemal 40-letnia szkoła, w ciasnej uliczce w samym centrum miasta, wyróżniała się z szeregu przylegających do siebie wysokich kamienic jedynie wąską bramą, nad którą namalowana była kolorowa tęcza. Wysokie pomieszczenia klas, po dwa na każdym piętrze, w sumie 4 kondygnacje. Szeroki korytarz, na którym na dywanach rozłożone były prace dzieci niemieszczące się w pracowniach. Obok drzwi wejściowych do sal – wieszaki na kurtki i półeczki na buty. Bardzo wygodne rozwiązanie, pozwalające na spokojne opanowanie dzieci, kiedy każdego dnia, po zajęciach pracy własnej, około południa, całą szkołą wybierały się na długą przerwę do okolicznego parku. W klasach stare drewniane ławki i krzesła, dużo regałów na pomoce, półki, półeczki, stoliczki, skrzynki, kosze, wieszaczki, mnóstwo drobiazgów i bibelotów stojących na górnych półkach. Obok materiału rozwojowego Montessori, bardzo dużo pomocy własnoręcznie wykonanych przez nauczycieli. Mam tu na myśli również tych, którzy 10, 15, 20 i 40 lat wcześniej uczyli w tej szkole. Wchodząc po raz pierwszy do kolejnych klas, nie znając jeszcze osób prowadzących pracownie, można było śmiało pokusić się o próbę opisania, kim jest nauczyciel pracujący w tej klasie. Czym się interesuje? Jaki jest jego żywioł? Czym może porwać swoich uczniów, zainspirować, podzielić się? Czy ma zamiłowanie do porządku, czy raczej przychodzi mu to z trudem...? Czy poświęca czas na przygotowanie otoczenia pod kątem powierzonych mu dzieci? Szkoła na Gilbachstrasse stała się naszą kolebką, miejscem, które nas ukształtowało, a raczej stworzyło przestrzeń, abyśmy mogli się rozwijać i nie zatrzymywać. Ludzi, których tam spotkaliśmy: profesora Hansa Elsnera oraz jego syna, Johanesa, profesor Hildegardę Amelunxen, Cristinę Wunderlish, małżeństwo Wilmsów i nie tylko, uważamy za naszych mistrzów. Wielu z nich już nie żyje. Pamięć o nich jest w nas tak silna, że niejednokrotnie w naszej codziennej pracy zastanawiamy się, jak daną sprawę rozwiązałby Eli, jak poprowadziłby tego malca Johanes, a co odpowiedziałaby pani Foke na pytanie zatroskanej mamy...

Chcesz przeczytać do końca?

Ten i setki innych artykułów są dostępne w ramach prenumeraty.
Zdobądź dostęp do wszystkich treści, stań się częścią społeczności.

Zyskaj dostęp online do wszystkich artykułów, które ukazały się na łamach Magazynu Kreda

Dostęp online do wszystkich artykułów oraz 4 kolejne wydania kwartalnika KREDA w wersji drukowanej prosto do twojego domu. Zamawiając prenumeratę stajesz się członkiem klubu KREDA. Sprawdź korzyści i dołącz już teraz.

Udostępnij artykuł:
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze

KREDA SKLEP

Newsletter #kredateam

Zapisz się na nasz newsletter i odbierz prezent: pełne wydanie Kreda „Neurodydaktyka” w wersji PDF

Wpisz poniżej swoje dane, a my wyślemy prezent na Twoją skrzynkę e-mail.

Podanie powyższych informacji jest równoznaczne z zapisem na newsletter Kredy. Możesz wypisać się w dowolnym momencie.

Jeżeli po raz pierwszy rejestrujesz się w naszym systemie, potwierdź Twój adres e-mail. W tym celu kliknij potwierdzenie w wiadomości e-mail, którą do Ciebie wyślemy. W kolejnej wiadomości otrzymasz prezent. Jeżeli wiadomość nie dotarła do Twojej skrzynki, sprawdź folder spam lub inne foldery: oferty, powiadomienia, itp.