I faktycznie, te doświadczenia mają wpływ! Ale czy wyłączny? Jestem przekonany, że bycia rodzicem można się w dużej mierze nauczyć w dorosłości. Przede wszystkim jednak trzeba uświadomić sobie konieczność tej nauki.
Przełom roku 1946/47
Ciężka zima. Pierwsza powojenna, a przecież wcale nie spokojna. Walki – tym razem z czerwonym najeźdźcą – trwają.
W niewielkiej chacie w podhalańskiej wsi Maniowy mieszka małżeństwo. Trzy miesiące temu urodził im się pierwszy syn, Henryk.
Nie wiem, jak było naprawdę, ale zawsze wyobrażałem sobie, że zapadł już wieczór, kiedy do chaty weszło kilku mężczyzn. Na oczach przerażonej kobiety strzelili do jej męża. Adolf zginął na miejscu.

To był mój dziadek. O ile dobrze się orientuję, handlował końmi z sąsiadami zza południowej granicy, co nie podobało się sprawującemu nieoficjalną władzę na Podhalu Józefowi Kurasiowi pseudonim „Ogień”. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych „wyklętych” walczył nie tylko z Rosjanami i UB. Płakali z jego powodu również Żydzi, Słowacy i moja babcia…
Bieda była straszliwa. Mama mojego taty nie była w stanie bez męża wychować syna. Oddała go pod opiekę teściom na jedną z podkrakowskich wsi. Ale dziadek to nie to samo, co tata.
Styczeń 1970
W krakowskim szpitalu im. Gabriela Narutowicza urodził się chłopak. Pierworodny syn Henryka i Barbary.