Szkolna sala, lekcja skrzypiec. Scena jedna z wielu, ale powracająca wciąż jak déjà vu : starszy uczeń wykonuje fragment studiowanego utworu. Po kilku nutach orientuję się, że kompletnie nie zna utworu, który właśnie usiłuje zagrać. Gra złe nuty, nie wie, jaki jest ich charakter ani jakie tempo, czasem nawet nie rozumie tytułu i muzycznych określeń nastroju. Pytam więc:
– Słuchałeś/łaś tego utworu?
Ku mojemu zdziwieniu pada odpowiedź twierdząca. Drążę więc temat:
– A dużo razy posłuchałeś/łaś?
– Dwa… może trzy… [już mniej pewnie].
Nadal ciężko mi w to uwierzyć, dlatego pytam dalej:
– A czyjego wykonania słuchałeś/łaś?
– [cisza, po chwili namysłu] Nie wiem. (W wersji alternatywnej: „grał jakiś Chińczyk”).
Ta wciąż powracająca scena uświadamia mi, jak bardzo dzieci potrzebują przewodnictwa i wsparcia zwłaszcza w najnowszych technologiach, w których młodzi czują się świetnie (a my, starsi bywamy nieraz zagubieni), choć często używają ich bezmyślnie. Technika i technologia rozwijają się z roku na rok, wkraczając w każdą dziedzinę życia i sztuki. Zastępują nas w codzienności (pralka, zmywarka, robot kuchenny), a także w sztuce (graficzne programy komputerowe, programy do zapisu mowy, dźwięków). Nie jesteśmy w stanie zatrzymać tego rozwoju, zresztą nie chodzi o to, by twierdzić, że Ziemia jest płaska. Wystarczy, że będziemy świadomie wykorzystywać go nie tylko dla wygody, lecz także by rozwijać własne umiejętności.