Spośród wielu opowieści, ta o imieniu Józef Czapski jest szczególnie warta, by się z nią zmierzyć. W czasach, które nazwalibyśmy współczesnymi, był już sędziwym starcem – przesadnie wyrośnięty i szczupły, a przez to nieco niezręczny, niczym wieczny nastolatek. Arystokrata posiadający zaledwie wąski tapczan, motorower, górę książek i kilka sztalug. Gdy rozbawiła go usłyszana historyjka czy anegdota, potrafił podskakiwać z radości. Równie łatwo ulegał wzruszeniu i wzburzeniu – zarówno problemami przyjaciół, jak i suszą w Etiopii. Na przyjęciu pozostawał raczej niewidoczny, za to głęboko zapadał w pamięć po spotkaniach tête-à-tête . „Nie miał silnej osobowości, miał silne człowieczeństwo”, napisał o nim Adam Zagajewski w Obronie żarliwości . To dopiero jest selfie !
Czapski – historia jego życia, jego pasje, to, co myślał, jak czuł, jaką drogą podążał – jest opowieścią-odtrutką dla wszechobecnej i niszczącej tak wielu wartościowych i wrażliwych młodych ludzi presji, by być wyraźnym, dostrzegalnym, budzić podziw i robić wrażenie, działać efektywnie i efektownie. Wartość człowieka mierzyć miarą cudzych sądów i spojrzeń.
Przyjaźń z Czapskim może być lekcją, jak pięknie i mądrze się buntować, jak bić się o swoje ideały, jak szukać, odważnie błądząc. Jest opowieścią o przyjaźniach na całe życie i o książkach, które dają siłę, by iść swoją drogą.