Czuwaj, czyli bądź gotów. Zawsze i wszędzie. Do czego gotów? Do służby dla drugiego człowieka i ojczyzny. My, rodzice, wychowujemy nasze dzieci dla świata, nie dla siebie. Robert Baden-Powell – twórca skautingu, od którego wywodzi się polskie harcerstwo – był entuzjastą samodzielności. W każdym tego słowa znaczeniu: od samodzielności w codzienności przez niezależność finansową po poczucie odpowiedzialności za siebie samego i swoją rodzinę. To właśnie osiągnięcie samodzielności i branie odpowiedzialności uważał za cel wychowania.
Wychodzimy z domu. Jak to często bywa w dużych rodzinach, z lekkim niedoczasem. W przedpokoju tłok, krzątanina, każdy szuka odpowiedniej części garderoby. Półtoraroczniak przy ubieraniu otwiera swoją szufladkę, znajduje buty i zaczyna zakładać. Spieszymy się, więc biorę mały bucik do ręki. Słyszę stanowczy i kategoryczny głos: „Siam!”. Starszaki już wylewają się z domu na zewnątrz w kierunku samochodu. Bucik w małej, nieporadnej rączce wędruje w kierunku stopy. Palce udało się włożyć, ale pięta to już wyższa szkoła jazdy. Mały nie poddaje się i walczy. Widać wyraźnie, że wie, jak go włożyć, ale jego motoryka jeszcze bardzo go spowalnia. Mimo to czekam, zegar nieubłaganie przesuwa wskazówki, a ja pozostaję w bezruchu i oddycham. Jestem gotowa, żeby pomóc, ale nie wciskam się z moją pomocą na siłę. To czekanie jest dla mnie trudne. Dążenie do samodzielności naszych dzieci uczy nas cierpliwości, to czas na obserwowanie i naukę powstrzymywania swoich niepotrzebnych działań.
To od nas zależy, na ile samodzielne będą nasze dzieci i na ile gotowe do służby innym.
Wychodzę do ogrodu, słyszę koło garażu piłę. Zwabiona hałasem zbliżam się i zatrwożona patrzę, jak dziewięciolatek pracuje ostrą, dużą, buczącą wyrzynarką. Sama nie umiem tego sprzętu obsługiwać, staję i spoglądam z niedowierzaniem. Wycina z deski miecz według przygotowanego wcześniej projektu. Stosik desek jest większy, bo jeszcze będą kolejne miecze dla młodszych braci. W środku cała drżę, widzę, że jeszcze nieporadnie posługuje się tą niebezpieczną maszyną, nie zawsze udaje mu się idealnie, a jednak tata mu pozwolił. W myślach analizuję, czy jego decyzja była na pewno dobra. Czuję, jak napinają mi się wszystkie mięśnie w ciele. Pozostaję w bezruchu i staram się oddychać, nie jest to łatwe. Obserwuję i czekam, aż dokończy swoje dzieło.
To poczucie sprawczości, samodzielność wspierana od najmłodszych lat – od zakładania butów poprzez zaufanie przy coraz bardziej niebezpiecznych pracach po oddanie dziecku odpowiedzialności finansowej – jest drogą do dojrzałości. Do życia dla innych.
Rodzicu, czuwaj! Bądź zawsze gotów! Gotów do obserwacji, żeby w odpowiednim momencie się powstrzymać i wycofać, żeby nie przeszkodzić w budowaniu samodzielności.