Wielu dorosłych na myśl o wykonywaniu zadań matematyczno-przyrodniczych czuje strach połączony z zawstydzeniem. Część z nich dlatego, że zamknąwszy pewien etap edukacji, woli do niego nie wracać. Nawet jeśli z matematyką nie byliśmy na bakier, to przypomnienie sobie wzoru skróconego mnożenia albo drugiej zasady termodynamiki Newtona po 15, 20 albo 30 i więcej latach jest po prostu trudne. W moim przypadku (a matematycznym orłem nie byłem) ciekawość świata sprawiła, że się przełamałem i podjąłem wyzwanie odkrywania tajemnic przyrody – tym razem w towarzystwie moich dzieci.
Zapewne są różne strategie planowania czasu z dziećmi, ja przyjąłem wariant radosnej spontaniczności wynikającej z mojego zaciekawienia tematem eksperymentów. Oczywiście te momenty spontaniczności muszą się wpasować w ogólny rytm tygodnia, warto jednak postarać się o ten wspólny naukowy czas. Z mojego doświadczenia wynika, że osobiste zaciekawienie eksperymentem przekłada się na to, w jaki sposób zostanie on odebrany przez naszych młodych odkrywców.
DOBRE PRZYGOTOWANIE
Doświadczenia staram się przygotować nieco wcześniej, wybierając temat i gromadząc materiały. Ważnym elementem przygotowań jest przeprowadzenie części eksperymentu samemu. Można wtedy ocenić, czy w domowych warunkach w ogóle jesteśmy w stanie go wykonać (unika się w ten sposób rozczarowania dzieci – oczekujących powodzenia całego przedsięwzięcia). Należy jednak dobrze wyważyć między starannym przygotowaniem pewnych etapów a pozwoleniem na inicjatywę podopiecznych w trakcie wykonywania kolejnych prób. Tak, prób – ponieważ warto ukazać perspektywę, że nie zawsze od razu będziemy mieli efekt, którego się spodziewamy. Podejmowanie kolejnych prób uczy cierpliwości, a proponowanie i poszukiwanie nowych rozwiązań rozwija analityczne myślenie. Jest to także wspaniała okazja do poznania się wzajemnie na zupełnie nowym polu. Naszym, czyli dorosłych, zadaniem w tym całym procesie – oprócz przygotowania materiałów i zorganizowania czasu – będzie przekazanie istoty eksperymentu, czyli jakiejś prawdy przyrodniczej, którą można zaobserwować. Wraz z moją dwójką zapalonych naukowców (obecnie lat osiem i pięć) przeprowadzam eksperymenty, z których dwa postanowiłem poniżej przedstawić.
BATERIA Z CYTRYNY
Na pierwszy ogień wziąłem doświadczenie z baterią z cytryny. Prąd występuje w naszym życiu wszędzie, ale wiedza o tym, czym on jest, wielu z nas wyparowała z głowy po opuszczeniu szkolnych murów. Doświadczenie z baterią z cytryny jest z pogranicza chemii i fizyki. Znajdziemy mnóstwo publikacji na jego temat i warto na nie zerknąć przed przystąpieniem do pracy, aby samemu zrozumieć istotę procesu.
Do tego doświadczenia potrzebujemy:
• dwóch cytryn,
• co najmniej czterech gwoździ miedzianych,
• tyle samo gwoździ stalowych ocynkowanych,
• miernika elektrycznego,
• diody led,
• pary cienkich przewodów
• oraz opcjonalnie kawałka cienkiej folii (lub innego materiału, który nie przewodzi prądu).