Kategoria artykułów:

FILMY HISTORYCZNE, CZYLI O SMAKOWANIU KULTURY

Historyczny film jest jak dziurka od klucza do przeszłości. Świat tak podglądany zdaje się bliski, ale wymaga wysiłku zrozumienia. Ludzie wyznają znane i nam wartości, ale w zaskakujący sposób je realizują. I zawsze zdają się pytać: A ty? Jak ciebie opiszą za sto lat?

Kadr z filmu Robin Hood: Książę złodziei .

Obraz jest tym, co w sztuce filmowej zachwyca mnie najbardziej. Przyjemność płynąca z patrzenia, przemierzania przestrzeni, delektowania się światłem, ruchem, barwą, zmianą perspektyw… Jednocześnie obraz jest również tym, co do kina najbardziej mnie zniechęca, utrzymuje w stanie permanentnej podejrzliwości, a czasem wręcz odrzuca. Brzmi ta deklaracja zapewne absurdalnie, jeśli nie paranoicznie, ale paść musi w kontekście naiwnej kultury obrazkowej, w jakiej na co dzień się obracamy. I nie mam tu na myśli, na przykład, animowanych emotikonów, które karczują w narodzie umiejętność wyrażania intencji i uczuć, ale fakt, że mentalnie żyjemy w świecie złożonym z obrazów, zdjęć, relacji filmowych, nazbyt łatwo przyjmując ten kolaż za rzeczywistość. Klasyczna definicja prawdy wije się na sparciałym pasku rozsądku, a św. Tomasz przewraca się w grobie, gdy współczesny człowiek za prawdę bierze wszystko, co tylko zobaczy na mniejszym czy większym ekranie: wszak verum est id, quod est (prawdą jest to, co jest). Z tej perspektywy słynne zdanie Chmielowskiego: „Koń, jaki jest, każdy widzi”, przestaje być śmieszne – jest tragicznie oczywiste. Ściągnęlibyście na telefon aplikację z wiatraczkiem, żeby was chłodził w letnie upały? 500 000 ludzi w Polsce to zrobiło. I mieli pretensję, że nie działa… W kulturze obrazkowej bycie, istnienie, owo quod est , nie ma związku z rzeczywistością, jest wyłącznie kwestią wirtualnego obrazu. Niestety, sztuka kinowa serwowana bez odpowiedniego przygotowania wspiera to kulturowe kalectwo.

Oglądanie jest łatwe i przyjemne. Jest jak spożywanie posiłku, którego nie musieliśmy sami przygotowywać. Czysta rozkosz konsumpcji. Jednak obrazy można konsumować różnie: bezwiednie, jak kebaba pod budką, albo tak jak wykwintną kolację. Do tego pierwszego wystarczy głód. To drugie wymaga już pewnego ułożenia, cierpliwości i świadomości procesów, które kolację poprzedziły. Odnoszę wrażenie, że sztuki takiego kulturalnego wyrafinowania najprzyjemniej jest uczyć się na filmach historycznych.

Kadr z serialu Robin z Sherwood .

Na początek ciekawym doświadczeniem mogą być ekranizacje losów legendarnych postaci, takich jak Robin Hood. Spośród nader licznych ekranizacji w pierwszej kolejności wybrałam oczywiście „jedyną słuszną” w oczach mojego pokolenia serialową wersję pt. Robin z Sherwood (1984–86), z niezapomnianą muzyką kultowego zespołu Clannad. Jest ona też najbliższa literackiego pierwowzoru. Następnie, kiedy legenda już zakorzeniła się w umysłach i sercach, za każdymi drzwiami czyhała zakapturzona istota, a z piętrowych łóżek co i rusz powabnie zsuwały się długowłose panny z łukiem w dłoni, sięgnęliśmy po bardziej współczesną opowieść Ridleya Scotta (Robin Hood , 2010), w której reżyser kreśli historię Robina, zanim ten stał się człowiekiem w kapturze. Główne role zagrali tu Russell Crowe (Robin Longstride) i Cate Blanchett (Marion Loxley). Poza aktorami, wielkim atutem tego filmu jest również wizualny rozmach: batalistyczne sceny, bardzo przekonujący, realistyczny obraz XIII-wiecznej Anglii, autentyczność w kreowaniu postaci – choć historyczne, nie są ani trochę teatralne. Istotną zaletą jest też szeroki kontekst historyczny: przebieg III krucjaty krzyżowej, konflikt na dworze angielskim, kryzys feudalny w Anglii.

Chcesz przeczytać do końca?

Ten i setki innych artykułów są dostępne w ramach prenumeraty.
Zdobądź dostęp do wszystkich treści, stań się częścią społeczności.

Zyskaj dostęp online do wszystkich artykułów, które ukazały się na łamach Magazynu Kreda

Dostęp online do wszystkich artykułów oraz 4 kolejne wydania kwartalnika KREDA w wersji drukowanej prosto do twojego domu. Zamawiając prenumeratę stajesz się członkiem klubu KREDA. Sprawdź korzyści i dołącz już teraz.

Udostępnij artykuł:
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze

KREDA SKLEP

Newsletter #kredateam

Zapisz się na nasz newsletter i odbierz prezent: pełne wydanie Kreda „Neurodydaktyka” w wersji PDF

Wpisz poniżej swoje dane, a my wyślemy prezent na Twoją skrzynkę e-mail.

Podanie powyższych informacji jest równoznaczne z zapisem na newsletter Kredy. Możesz wypisać się w dowolnym momencie.

Jeżeli po raz pierwszy rejestrujesz się w naszym systemie, potwierdź Twój adres e-mail. W tym celu kliknij potwierdzenie w wiadomości e-mail, którą do Ciebie wyślemy. W kolejnej wiadomości otrzymasz prezent. Jeżeli wiadomość nie dotarła do Twojej skrzynki, sprawdź folder spam lub inne foldery: oferty, powiadomienia, itp.