Kategoria artykułów:

JAK HARCERZEM BYĆ, TO NA ZAWSZE…

„U nas w Borku było w latach 40. bardzo mocne harcerstwo, mieliśmy się od kogo uczyć. Między innymi dlatego, my – mówiąc najprostszym językiem – zachowaliśmy to »wywrotowe« harcerstwo, u nas nie było zmian” – rozmowa z Barbarą i Jackiem Kucharskimi o burzliwych i pięknych dziejach polskiego harcerstwa.

Umówieni na rozmowę spotkaliśmy się w ich krakowskim mieszkaniu, gdzie przechowują wiele tomów harcerskich kronik dokumentujących ich ponad 50-letnią działalność instruktorską. Przez siedem godzin podążaliśmy meandrami bardziej i mniej znanych opowieści o naszym polskim harcerstwie. Moimi rozmówcami byli harcmistrzowie Barbara i Jacek Kucharscy. Po harcerskim szlaku kroczą razem, od kiedy – pod koniec lat 60. – poznali się w czasie studiów na Politechnice Krakowskiej. Wcześniej każde z nich miało swoją odrębną harcerską historię; Basia w Katowicach, Jacek w Krakowie. Już jako młode małżeństwo, mieszkając i pracując w Katowicach, tworzyli gromady zuchowe i drużyny harcerskie w rodzinnym mieście Jacka, który z uporem zacierał „białe plamy” na mapie krakowskiego hufca. Gdzie nie było drużyny, proszono druha Kucharskiego. Powstawała zawsze szybko, działała długo i skutecznie. W stanie wojennym pełnili zaszczytne funkcje Naczelników działającej w konspiracji Rzeczpospolitej Zuchowej. Co roku, z trudem łącząc obowiązki krakowskich drużynowych z pracą zawodową w Katowicach, organizowali obozy i zimowiska. W latach 90. – czasie skomplikowanym dla harcerskich drużyn, okresie podziałów na różne związki – stali się inicjatorami rodzinnych kręgów harcerskich, gdzie ponad podziałami przekazywali swoje doświadczenie i miłość do harcerstwa członkom swoich rodzin i przyjaciołom. Uroczym gestem był tam zwyczaj obdarowywania dzieci mundurkami harcerskimi; zawsze dostawały je na trzecie urodziny. Działają czynnie do dziś, mimo siedemdziesiątki na karku i niełatwych życiowych doświadczeń. Nie odpuszczają, jak nie odpuszczali ich harcerscy mistrzowie, np. mama Jacka, hm. Helena Kantor, przedwojenna harcerka, która w latach 80., w czasie stanu wojennego tworzyła Krąg Seniorów Harcerstwa „Stara Brać” – przez lata zrzeszający aktywnych jeszcze w okresie przedwojennym harcerzy. Krąg działa z powodzeniem do dziś, choć kurczy się z przyczyn naturalnych, druhny i druhowie odchodzą na wieczną wartę.

Poznałam ich sześć lat temu, gdy po raz kolejny, z niebywałą wiarą w sens swojego przedsięwzięcia, druh Jacek postanowił reaktywować krakowską gromadę zuchową w Borku Fałęckim. Wtedy zuchem został mój dwunastoletni dzisiaj syn. Swoją pasją druh Kucharski zaraził nas, grupę rodziców, wciągnął w działalność harcerzy z kręgu „Stara Brać” i pokazał, że historia harcerstwa musi mieć swoją ciągłość. Po kilku latach wspólnych spotkań mogę już powiedzieć, że mu się udało.

Barbara i Jacek Kucharscy – Kawalerowie Orderu Uśmiechu.

Gdyby tak zacząć od początku?

Jacek Kucharski: Od początku… to skąd się wzięło harcerstwo w ogóle. Pod koniec XIX wieku Anglia prowadziła wojny z Burami. Przyszedł moment, że – jak to podczas każdej kolejnej wojny światowej – już tego wojska brakowało. Wówczas jeden z generałów, Robert Baden-Powell zaczął wykorzystywać młodzież do funkcji zwiadowczych. Pewne wnioski z tego wyciągnął. W 1906 roku odszedł z pracy w wojsku i zajął się tworzeniem skautingu. Napisał książkę Scouting for boys, a w 1907 zorganizował pierwszy obóz dla dwunastoletnich chłopców. Tak to się zaczęło na świecie.

A w Polsce? Jakie były u nas początki?
JK: U nas, w Polsce było tak, że Andrzej Małkowski – uczestnik szkolenia wojskowego – spóźnił się, już po raz drugi, na zajęcia kursowe i za karę zlecili mu przetłumaczenie wspomnianej książki Baden-Powella. Zainteresował się tym. Potem, w roku 1910 zaczęły szybciutko, najpierw we Lwowie, powstawać pierwsze drużyny męskie i żeńskie. W 1911 już były rozkazy Małkowskiego, już było harcerstwo. W zależności od zaboru rozwój przebiegał w różnym tempie. Bez wątpienia, patrząc na historię tych starszych drużyn, widzimy, że to miało duże wzięcie. Harcerstwo jako związek powstało dopiero w roku 1918, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Też szybciutko zostało utworzone. Dynamicznemu rozwojowi sprzyjały okoliczności, bo w Polsce harcerstwo powstawało jako organizacja, moim zdaniem, militarna. Długo w naszych drużynach było to widać w umundurowaniu (starannym i dopracowanym) oraz musztrze, przypominającej bardziej tę wojskową.

Mieliście okazję poznać harcerzy działających jeszcze pod zaborami?
JK: Nasza rodzina jest skoligacona z druhem Stanisławem Ciechanowskim, lekarzem, profesorem, wykładowcą UJ. Był pierwszym przewodniczącym harcerstwa w Krakowie. Wcześniej działał w różnych zaborach, zainteresował się skautingiem jeszcze w 1909 roku. Obserwując powstawanie pierwszych drużyn, zaraz po uzyskaniu niepodległości w 1918, zorganizował wojewódzki zarząd oddziału ZHP. A kiedy ja z Basią zaczynaliśmy działać w harcerstwie, ludzie zaangażowani jeszcze w okresie zaborów mieli po ok. 40–50 lat. Wielu z nich dobrze znaliśmy. Byli dla nas autorytetami. W 1976, kiedy do harcerstwa należeliśmy już dwadzieścia lat, prowadziliśmy obóz w Zubrzycy Górnej i wtedy jeszcze kilka osób z tych najstarszych instruktorów nas odwiedziło, np. druh Eugeniusz Fik, przedwojenny komendant Chorągwi Krakowskiej, w czasie wojny komendant Szarych Szeregów w Krakowie i pierwszy komendant Chorągwi Krakowskiej po wojnie. Przyjechała druhna Jadzia Trylska, Kwiatkowska z domu, żona druha Trylskiego, Naczelnika Harcerzy w latach 30., nauczycielka w gimnazjum krzemienieckim. U niej zaliczałem stopień przewodnika i podharcmistrza. Znało się ich od dziecka. Trylscy „starzy” należeli do harcerstwa od 1912 roku. Cała ich rodzina została w 1940 wywieziona w głąb Syberii… W okresie międzywojennym naczelnik harcerstwa to był ktoś taki jak minister, tak szanowana osoba.

Co działo się z tymi pierwszymi drużynami, powstającymi po 1918 roku? Jak szybko powstawały nowe? Czy może druh opowiedzieć na jakimś konkretnym przykładzie?
JK: Do roku 1950 osobno była organizacja harcerek, osobno – harcerzy. Ten podział na harcerstwo męskie i żeńskie był bardzo wyraźny. W okresie międzywojennym rozwój postępował dość dynamicznie; można popatrzeć na całą Polskę – ile tych drużyn powstało. Ja mogę opowiedzieć na przykładzie mi najbliższym, czyli krakowskiego hufca Podgórze. W końcu lat 20. działało tutaj pięć drużyn harcerskich.

Hm. Jadwiga (Kwiatkowska) Trylska, hufcowa Hufca Żeńskiego w Krakowie w latach 1920–1923 , na zdjęciu jako skautka i drużynowa 2 Krakowskiej Drużyny Harcerek, 1916 rok.

Idea stawała się coraz bardziej popularna i drużyn przybywało?
JK: Tak. Na przykład w moim rodzinnym Borku Fałęckim (od 1936 roku – dzielnica południowej części Krakowa) był taki ksiądz, Adolf Zagrodzki, zaangażowany społecznik. Zaczął budować kościół i widział, że chłopcy biegają przy solvayowskich blokach i nie mają zajęcia; jednocześnie zainteresował się skautingiem. Poprosił Tadeusza Miterę, ówczesnego komendanta Hufca Podgórze, profesora chemii, o pomoc w założeniu drużyny. Miterowie mieszkali wtedy przy ul. Łagiewnickiej (okolice ronda Matecznego). On, kulawy „dziadek” (tak nazywali go harcerze), przychodził do Borku co tydzień i organizował zbiórki zastępu „Puchaczy”. W 1932 z zastępu próbnego „Puchaczy” utworzono już I Borkowską Drużynę Harcerzy im. Zawiszy Czarnego. Powstawały kolejne zastępy: „Lisy”, „Świstaki” „Bobry”, „Koty”. Chłopcy wydawali własną gazetę „Biszkopt”. Do drużyny wstąpiło ich wtedy czterdziestu.

Ile lat mieli wtedy ci ludzie?
JK: W „Puchaczach” były roczniki '16, '17 i '18, czyli w roku 1931, gdy tworzyli zastęp, mieli po ok. 14 lat. Młodsi nie byliby się w stanie zorganizować.

Chcesz przeczytać do końca?

Ten i setki innych artykułów są dostępne w ramach prenumeraty.
Zdobądź dostęp do wszystkich treści, stań się częścią społeczności.

Zyskaj dostęp online do wszystkich artykułów, które ukazały się na łamach Magazynu Kreda

Dostęp online do wszystkich artykułów oraz 4 kolejne wydania kwartalnika KREDA w wersji drukowanej prosto do twojego domu. Zamawiając prenumeratę stajesz się członkiem klubu KREDA. Sprawdź korzyści i dołącz już teraz.

Udostępnij artykuł:
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze

KREDA SKLEP

Newsletter #kredateam

Zapisz się na nasz newsletter i odbierz prezent: pełne wydanie Kreda „Neurodydaktyka” w wersji PDF

Wpisz poniżej swoje dane, a my wyślemy prezent na Twoją skrzynkę e-mail.

Podanie powyższych informacji jest równoznaczne z zapisem na newsletter Kredy. Możesz wypisać się w dowolnym momencie.

Jeżeli po raz pierwszy rejestrujesz się w naszym systemie, potwierdź Twój adres e-mail. W tym celu kliknij potwierdzenie w wiadomości e-mail, którą do Ciebie wyślemy. W kolejnej wiadomości otrzymasz prezent. Jeżeli wiadomość nie dotarła do Twojej skrzynki, sprawdź folder spam lub inne foldery: oferty, powiadomienia, itp.