Pozwólcie Państwo, że zacznę dziś od postawienia kilku pytań. Czy zawsze musimy wiedzieć, do czego coś służy? Czy nigdy nie zdarzyło nam się robić czegoś tak po prostu, bo mieliśmy na to ochotę? Czy zdarzyło się nam kiedyś zareagować spontanicznie, bez bilansu za i przeciw? A tak na co dzień – co jest dla nas ważne?
Jest coś wyjątkowego w sytuacji, kiedy dziadkowie wspólnie z wnukami znajdują zadowolenie w rysunku, malarstwie czy innej dziedzinie sztuki. Powstaje wtedy szczególna relacja bliskości poznawczej, współrozumienia i współwyrażania emocji.
Pragmatyczność zdaje się determinować wiele z naszych poczynań. Celowość podejmowanych wysiłków jest na pewno zasadna, wręcz konieczna, abyśmy nie marnotrawili naszej energii i czasu. Łatwo chyba jednak dziś popaść w skrajność – skupić się na planowaniu wszystkiego, całkowitym panowaniu nad sytuacją, kontrolowaniu wszelkich skutków naszego działania. Jak ma się do tego rysunek? Właśnie dzięki rysowaniu możemy od najmłodszych lat budować w sobie strefę niezależności, która ochroni nas przed kalkulowaniem wszystkiego.
Dlaczego właśnie rysunek może w tym pomóc? Prawdopodobnie traktowany jako rozrywka, zabawa, zdejmuje z nas poczucie powinności, obowiązku, przenosi w obszar refleksji wzbudzonej rysowanym tematem. Ta refleksja z kolei pozwala zdystansować się od spraw codziennych, które zwykliśmy nazywać problemami. Oczywiście nie znaczy to, że poczucie powinności, obowiązku jest czymś, od czego trzeba stronić, raczej chodzi mi o jego zwyrodniałą formę, która może nas skutecznie skrępować. Znajdując czas na rysowanie, przenosimy się w inny wymiar rzeczywistości. Jesteśmy przecież obecni, stoimy obok codzienności, a jednak nasz świat wzbogaca się o refleksje dotykające niecodziennych spraw. Skupiamy naszą uwagę na rzeczach, które zazwyczaj przyjmujemy jako oczywiste i nie wzbudzają one większego zainteresowania. Jakie proporcje ma rama w rysowanym rowerze? W jaki sposób odbija się w niej światło? Czym narysować puszyste włosy mojego psa? Jaki kolor ma właściwie ten krzew? Jak zmienia się barwa na ścianie mojego domu podczas zachodu słońca? Tego rodzaju pytania nie mają nic wspólnego z realnymi potrzebami codzienności. Wręcz przeciwnie – nie służą niczemu praktycznemu. To zatem prawdziwy komfort móc rysować, móc robić rzecz, która do niczego nie służy. Beztroskie rysowanie za młodu (ale nie tylko wtedy, również przez całe życie, a może szczególnie w jego dojrzałej fazie) pozwala na swoiste resetowanie się od tych koniecznych codziennych powinności. Komfort możliwości swobodnego rysowania daje człowiekowi, który odważy się z niego skorzystać, dodatkową siłę, poznanie rzeczy zakrytych przed ludźmi zaaferowanymi codziennością, czas dla siebie i zastanowienie nad sprawami, co do których zawsze brakuje czasu na refleksję.