– Niedługo zakończenie roku szkolnego – przypomniała Łusia (…) – Ciekawe, kto nam zrobi kakao z pianką. I placek drożdżowy.
– Właśnie. Ja zrobię kakao i placek.|
– Bez babci to już nie będzie to.
To już nie będzie to – przyznała Gabriela.
Sprężyna Małgorzata Musierowicz
Pełne bezwarunkowego zachwytu spojrzenie babci i uznanie w oczach dziadka są marzeniem każdego dziecka. I na szczęście wiele z nich je dostaje. Dziadkom często łatwiej widzieć wnuczę od tych jaśniejszych stron i nie zwracać uwagi na niedociągnięcia – tak często przesłaniające wzrok zagonionym rodzicom. Oczywiście, mam świadomość, że zastosowałam uogólnienie – rodzajów charakterów i relacji objąć jednym zdaniem nie sposób. Wydaje się jednak, że wizja dziadków, jako – właściwie jedynych – osób przyjmujących nas całkowicie i z pełną aprobatą oraz gotowych wspierać i dogadzać na każdym kroku musi gdzieś głęboko w nas tkwić. Świadczy o tym chociażby fakt, że motyw ten nader często pojawia się w literaturze. Jest więc wyrazem marzeń i tęsknoty albo rzeczywistości. Albo – co może najbardziej prawdopodobne – jednego i drugiego po trochu.
Czy obecnie przedstawiani dziadkowie to znak czasów, w których żyjemy, czy przypadek? Czy już do tego stopnia nie starcza nam na wszystko czasu, a my, rodzice, tak bardzo wciąż gdzieś pędzimy – fizycznie bądź myślami – że dzieci tęsknią do takich opowieści?
Co ciekawe, tak bliski ideałowi i marzeniom obraz dziadków widać szczególnie w najnowszych książkach, zwłaszcza dedykowanych młodszym dzieciom. Na rynku wydawniczym jest ich wiele i w większości przypadków mogą naprawdę zachwycić. To najczęściej proste, ciepłe historie opowiadające o radości wspólnie spędzanego czasu i akceptacji. Tchną spokojem i wolno upływającym czasem – spędzanym chociażby na niezmąconej niczym rozmowie. Towarzyszy im zdobywanie nowych doświadczeń pod okiem dobrego nauczyciela, którego cierpliwość i dyspozycyjność są (prawie) nieograniczone.
Starsza literatura nie maluje przed naszymi oczami tak idealnego obrazu – dziadkowie, na ogół, mają dla wnuków zdecydowanie mniej czasu. Najczęściej ciężko pracują, mając przy tym na głowie sporo prac domowych, i wspierają w wychowaniu dzieci. Mniej skupieni na najmłodszych, czasem wymagający, a nawet surowi – nie stają się jednak mniej ważni. Umieją czujnie spojrzeć na dzieci, towarzyszyć im w rozterkach i problemach, a gdy trzeba – bez wahania wskazać błąd i sposób poprawy. To oni przekazują tradycje: zarówno wielkie, jak i małe, rodzinne. Wydają się również trochę bardziej różnorodni od współcześnie opisywanych.