W nauczaniu historii warto stosować znaną z medycyny zasadę „po pierwsze nie szkodzić”. Dlatego najważniejsze to nie zrazić dziecka do historii. Takim odstraszaczem może być zbyt duża liczba skomplikowanych słów (np.: konfederacja), nazwisk (zwłaszcza obco brzmiących) i dat. Zamiast tego warto zadbać o to, aby każdy temat był opowieścią: z przyczynami, przebiegiem i skutkami – tak jak oczekuje tego program 4 klasy szkoły podstawowej. Bowiem: każde zagadnienie musi być opowiedziane, żeby mogło być zrozumiane – jak powiedział już dość dawno temu historyk Leopold von Ranke.
Zacznijmy od przyczyn. Dzieci bardzo lubią pytanie: dlaczego? Jednak niewłaściwy sposób podania im odpowiedzi może szybko odwrócić ich uwagę. Weźmy za przykład jedną z przyczyn przyjęcia Chrztu przez Mieszka I: chęć wejścia do struktury chrześcijańskiej. Warto opisać (językiem dostosowanym do wieku dziecka!), jak wyglądała wtedy chrześcijańska Europa. W opowieści powinny znaleźć się piękne kościoły, klasztory, w których ludzie uczyli się pisać, czytać, malowali obrazy, rozwijała się nauka i sztuka. Natomiast w krajach pogańskich ludzie składali ofiary swoim bogom w lesie i nie umieli czytać ani pisać. Można przy okazji opowiedzieć o słowiańskich bogach i mitach. Warto wykorzystać to, że odbiorcami naszych historycznych opowieści są dzieci, które dopiero co czytały (lub nadal czytają) baśnie! Taka miniopowieść to znakomity sposób na dynamiczne i zapadające w pamięć przedstawienie przyczyn Chrztu Polski. Innymi słowy: miejsce suchych naukowych faktów zajmuje kolorowa opowieść, która na długo zostanie w pamięci dziecka.
Stworzenie tej kolorowej opowieści wymaga dodania do opisu zdarzenia interesujących szczegółów i ciekawostek. Dzieci uwielbiają szczegóły! Opisując Chrzest Mieszka, możemy na przykład wspomnieć, że miał on miejsce na wiosnę, kiedy prawdopodobnie było jeszcze zimno. Wyobraźnia dziecka podsuwa mu wtedy obrazy dorosłego księcia, który na oczach zebranego dworu zanurza się w lodowatej wodzie. Takie szczegóły sprawiają, że nudna historia staje się żywą opowieścią. Dlatego właśnie warto poświęcić czas, aby je odszukać. Niestety nie zawsze można znaleźć te szczegóły w podręcznikach, dlatego zachęcam, by sięgać po książki dla dzieci, komiksy, a nawet poważne opracowania naukowe. Moje doświadczenie potwierdza, że coraz częściej skarbnicą takich właśnie szczegółów stają się media społecznościowe.
Potwierdzeniem ogromnego potencjału, jaki tkwi w umiejętnym wykorzystywaniu szczegółów, były moje zmagania z rewolucją przemysłową. Jak opowiedzieć dzieciom w interesujący sposób historię o fabrykach, kominach i kolei żelaznej? Wierna swojemu przekonaniu o sile szczegółów wykorzystałam w tym celu historię o pierwszym pociągu pasażerskim: „Pociąg wyruszył w trasę z jednego miasta angielskiego do drugiego i pokonał ją w półtorej godziny. Pociąg został nazwany odpowiednio do tego, czego dokonał: Rakieta . Przemierzenie tej samej trasy dyliżansem zajmowało cały dzień! Rozumiecie, jaka to była niesamowita różnica, jaka rewolucja ?”. Porównanie rakiety i dyliżansu, opowieść o konkretnym pociągu sprawia, że rewolucja przemysłowa z ogólnego hasła nagle staje się czymś bardzo konkretnym i związanym z konkretną opowieścią.