Miałam 6 lat, kiedy koleżanka z przedszkolnej grupy przyniosła skrzypce. Zachwyt pięknem drewnianego pudełka o magicznym zapachu kalafonii i cud wydobywania z niego brzmienia – to moje najwcześniejsze i najtrwalsze wspomnienie. Ponoć wróciłam do domu i oznajmiłam, że MUSZĘ grać na tym instrumencie. Pamiętam mamę, która z determinacją wyszukiwała obrazki, kupowała czarne płyty, próbując namówić mnie do zmiany decyzji i wyboru milszego dla ucha brzmienia. Ani flet, ani pianino nie fascynowały mnie równie mocno jak skrzypce. I tak zaczęła się moja muzyczna przygoda. Myślę, że ani moi rodzice, ani ja nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że dziecięca „zachcianka” przerodzi się w wieloletnią pasję, a wybrany wówczas instrument będzie towarzyszyć mojej codzienności i dniom świątecznym, wypoczynkowi i pracy, planom i marzeniom aż po dzisiejszy dzień.
Decyzja o rozpoczęciu przez dziecko edukacji muzycznej należy raczej do dorosłych, bo jest sumą wielu czynników: logistycznych możliwości rodziny do zorganizowania czasu, miejsca i przyjaznej atmosfery pracy. Trzeba jednak pamiętać, że „gram na instrumencie” oznacza coś zupełnie innego dla kilkuletniego dziecka niż dla nastolatka. Zaczynając naukę, spędza ono zwykle 20 minut dziennie z instrumentem. W miarę rozwoju jego umiejętności wzrasta też stopień trudności utworów. Aby je wyćwiczyć, dziesięciolatek gra codziennie przez około 45 minut. Przygotowanie do egzaminu kończącego szkołę muzyczną I stopnia wymaga godzinnej „pracy” na instrumencie. W szkole muzycznej II stopnia średni czas codziennych ćwiczeń to półtorej godziny. Z instrumentem wiążemy więc dziecko nieraz na długie lata, a w najlepszym wypadku (wszyscy przecież chcemy, aby szło mu dobrze i by zdobywało kolejne muzyczne szczyty) – na całe życie. Dlatego w wyborze instrumentu powinno ono wziąć aktywny udział. Oczywiście skutki tej decyzji mają wpływ na życie całej rodziny. My, dorośli musimy „znosić” te 20, 45 czy 60 minut muzyki (nie o każdej porze dnia czy roku można wyjść „na spacer”, uciekając przed hałasem). Nasze dziecko powinno też mieć warunki, by poćwiczyć na instrumencie tyle, ile uzna za potrzebne. Jeśli wstawimy fortepian do salonu, to prawdopodobnie ilekroć odwiedzą nas znajomi, będzie ono nieprzygotowane do zajęć.