Kategoria artykułów:

Przepis na muzyczne wspomnienia

Każda rodzina, każda relacja i każdy człowiek ma swój własny język wspomnień budujący tożsamość, będący punktem odniesienia, pomagający tworzyć więź – z innymi i z sobą samym. Muzyka jest jednym elementów tego języka.

Być może za oknem było już ciemno, a w świetle ulicznej latarni zaczęły wirować pojedyncze płatki śniegu, kiedy po raz pierwszy usłyszałam tę melodię. Mogłam siedzieć na podłodze i przeglądać jedną ze swoich książek, układając w głowie barwne historie do ilustracji. Może melodia ta nie wywarła na mnie szczególnego wrażenia. Niewykluczone, że mogłam ją nawet zignorować – przecież na pozór nie było w niej nic szczególnego. Z pewnością jednak nie spodziewałam się, jak ważna stanie się ona dla mnie na przestrzeni lat.

Tę kolędę: „Oj maluśki, maluśki” w niewinnym, wdzięcznym, dziecięcym śpiewie a capella, słyszałam potem każdego roku. Zawsze zwiastowała ona rodzinne pieczenie pierniczków i splatała się ściśle z zapachem przypraw korzennych, miodu, ciepłem piekarnika i chłodem za oknem. Z ostatniego kawałka ciasta każdy lepił coś własnego, a wypieki, które były „drugiego gatunku” mogliśmy zjeść zaraz po ostygnięciu. Kolęda ta nie była jedyną, która silnie wyryła się w mojej pamięci – równie mocno wspominam głos mojego taty, śpiewającego przez telefon góralską pastorałkę w ramach życzeń świątecznych, natomiast rodzinnie odśpiewane „Wśród nocnej ciszy” na początku wieczerzy wigilijnej do dziś rozbrzmiewa w mojej głowie barwą głosów, których już z nami nie ma.

Znaczenie muzyki będącej częścią świąt i uroczystości jest bez wątpienia duże, choć mało się o nim mówi. Przypominamy je sobie dość niespodziewanie w chwilach, kiedy za sprawą kilku dźwięków usłyszanych ze sklepowego głośnika przenosimy się w czasie. Do konkretnych miejsc, zdarzeń i ludzi, którzy ożywają w nas na nowo. Muzyka – zarówno w postaci kolęd, jak i świeckich utworów gromadzonych przez lata w bibliotece wspomnień – powraca niczym Duch Minionych Świąt z powieści Karola Dickensa i rozlicza nas z przeszłości. Niejednokrotnie ściska za gardło i łamie tęskniące serce tylko po to, żeby po chwili wybuchnąć nieoczekiwaną radością oraz dać nadzieję, spokój i ukojenie. Stajemy się wówczas prości jak dzieci: wychodzą z nas (czasem bardzo długo) skrywane emocje, mamy nieodpartą chęć nazwania ich, ale po chwili stwierdzamy, że nie ma takiej potrzeby – po prostu poddajemy się chwili. Nie mówimy, ale rozumiemy, tak jak określił to Leonard Bernstein: „Muzyka może nazwać to, czego nie da się nazwać, i przekazać niepoznawalne”. W czasach, kiedy wszystko musi mieć swoją definicję, słowa te mogą brzmieć absurdalnie, ale niejednokrotnie wzbudzają poczucie ulgi: nie wszystko, co nazwane, musi być zrozumiałe. Nie wszystko, co zrozumiałe, musi mieć swoją nazwę.

Chcesz przeczytać do końca?

Ten i setki innych artykułów są dostępne w ramach prenumeraty.
Zdobądź dostęp do wszystkich treści, stań się częścią społeczności.

Zyskaj dostęp online do wszystkich artykułów, które ukazały się na łamach Magazynu Kreda

Dostęp online do wszystkich artykułów oraz 4 kolejne wydania kwartalnika KREDA w wersji drukowanej prosto do twojego domu. Zamawiając prenumeratę stajesz się członkiem klubu KREDA. Sprawdź korzyści i dołącz już teraz.

Udostępnij artykuł:
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze

KREDA SKLEP

Newsletter #kredateam

Zapisz się na nasz newsletter i odbierz prezent: pełne wydanie Kreda „Neurodydaktyka” w wersji PDF

Wpisz poniżej swoje dane, a my wyślemy prezent na Twoją skrzynkę e-mail.

Podanie powyższych informacji jest równoznaczne z zapisem na newsletter Kredy. Możesz wypisać się w dowolnym momencie.

Jeżeli po raz pierwszy rejestrujesz się w naszym systemie, potwierdź Twój adres e-mail. W tym celu kliknij potwierdzenie w wiadomości e-mail, którą do Ciebie wyślemy. W kolejnej wiadomości otrzymasz prezent. Jeżeli wiadomość nie dotarła do Twojej skrzynki, sprawdź folder spam lub inne foldery: oferty, powiadomienia, itp.