Kategoria artykułów:

Relacje między rodzeństwem w rodzinach adopcyjnych

„Dziękuję mamo, że urodziłaś nam Rafałka”. Te słowa ostatnio dość często słyszę z ust najstarszego syna. Gdy tak mówi, patrzę mu w oczy, głaszczę lwią czuprynę, uśmiecham się… Czuję nieopisane szczęście. Bo w jaki sposób mogłabym je opisać?
Ale może po kolei.

Wszystko mi mówiło, że będzie tylko on, Michał. Ale przecież „myśli moje nie są myślami waszymi”. Jak to dobrze, że nie wszystko się wie, nie wszystko się rozumie i nie o wszystkim tak do końca się decyduje! Te biblijne słowa nam o tym przypominają, a ja sama już nieraz się o tym przekonałam.

Po naszym mieszkaniu biegają zatem siedmioletni Michał, a razem z nim czteroletnia Gabrysia i roczny Rafał. Rafała urodziłam w zeszłym roku, a Gabrysia i Michał są dziećmi adoptowanymi. Wspólnie tworzą istną mieszankę wybuchową, bogatą w przeróżne cechy osobowości i emocje. Mają tyle energii i pomysłów na minutę, że nie sposób za nimi nadążyć. Myślę, że większość rodziców, mających dzieci w podobnym wieku, w analogiczny sposób przedstawiłaby swoje potomstwo. Rozbieżności mogłyby się pojawić, jeśli chcielibyśmy wytłumaczyć zachowania naszych pociech, ich uczucia, wreszcie ich wzajemne relacje czy nastawienie do otaczającej rzeczywistości i do samych siebie. Chcąc uchwycić tę różnicę, tak by jak najlepiej ukazać relacje w rodzeństwie adopcyjnym, czuję, że powinnam opowiedzieć krótko o adopcji.

Słowo adopcja pochodzi z łaciny i oznacza „usynowienie”, przysposobienie i uznanie za własne cudzego dziecka, które znajduje się w sytuacji trwałego sieroctwa i braku możliwości wychowywania w biologicznej rodzinie. W konsekwencji pomiędzy dzieckiem a rodziną przysposabiającą powstają relacje prawne (takie same jak w rodzinie biologicznej). Ustanawiana jest nowa rodzina dla dziecka – na stałe (w odróżnieniu od pieczy zastępczej, która jest okresowa). Całej procedurze przyświeca podstawowa zasada: adopcja powinna być ukierunkowana na realizację dobra dziecka, czyli to dziecku powinno „dobierać się” kandydatów na rodziców adopcyjnych, którzy będą w stanie jak najpełniej zaspokoić indywidualne potrzeby rozwojowe i opiekuńcze dziecka. Zasada realizacji dobra dziecka oznacza również – na ile to możliwe i obiektywnie uznane za dobre w konkretnym przypadku – nierozdzielanie rodzeństwa.

Zarówno jedna, jak i druga zasada są z pewnością bardzo przemyślane. Ale czy są i mogą być zawsze zastosowane w praktyce? Raczej niekoniecznie. A jednak, z punktu widzenia relacji dzieci w rodzinie adopcyjnej, myślę, że mogą je bardzo determinować. Spróbujmy sobie wyobrazić sytuację, w której znajduje się dziecko z chwilą, gdy trafia do rodziny adopcyjnej (czasem będą to tylko rodzice adopcyjni, a czasem oprócz rodziców będzie jeszcze rodzeństwo). Dziecko niesie ze sobą swoją historię, swoje odczucia, swoje postrzeganie świata. To wszystko kształtowało się poza nowym domem rodzinnym, poza jego historią. Doświadczenia (zarówno dziecka, jak i rodziny adopcyjnej) są „naznaczone” przez częstokroć niezauważalne, a jednak bardzo istotne dla każdego człowieka elementy, które w nieuchwytny sposób „wchłaniamy w siebie” (np. odgłosy i ruchy z życia prenatalnego, zapach i dotyk po narodzinach, sposób budowania relacji oraz codzienna rutyna w miejscu wzrastania). W chwili adopcji, dziecko doświadcza STRATY swojego oswojonego świata (jakikolwiek by on nie był, dobry czy zły), przez co może – i bardzo często tak się dzieje – doznawać TRAUMY. Zderza się z całkowicie obcym światem wybranych dla niego przez ośrodek adopcyjny rodziców adopcyjnych. Dodatkowo, w nowej rodzinie mogą być już jakieś dzieci (adoptowane lub biologiczne; z którymi dziecko ma albo nie ma więzów krwi; z którymi się zna bądź nie)… Podobnie dzieje się i w drugą stronę, tzn. rodzice adopcyjni konfrontują swoje dotychczasowe życie bez dziecka z sytuacją rodziny adopcyjnej, jaką się stają.

Bardzo często dzieci, które trafiają do adopcji, niosą w sobie następstwa traumatycznych przeżyć sprzed adopcji (także z okresu prenatalnego) lub z samej adopcji. Są też i takie, które pojawiły się już po adopcji. Zdarzają się oczywiście przypadki występowania u dziecka skutków kilku nakładających się urazów. Jest to bardzo ciężki bagaż, który dźwiga mały człowiek i który może powodować niezrozumiałe i nieakceptowalne dla otoczenia zachowania i/lub objawy somatyczne, neurologiczne, psychofizyczne (np. zespól FAS – alkoholowy zespół płodowy; reaktywne zaburzenia przywiązania – RAD; bardzo częste dysfunkcje w obszarze integracji sensorycznej – SI). Scenariuszy okoliczności, w których znaleźli się rodzice adopcyjni wraz z adoptowanymi przez nich dziećmi, może być zatem bardzo wiele.

***

Moja znajoma wraz z mężem mają trójkę dzieci, dwóch synów adopcyjnych (nie są ze sobą spokrewnieni) w wieku 10 i 6 lat oraz czteroletnią córkę biologiczną. Synowie przyszli do nich w odstępach trzyletnich, każdy z nich miał wówczas po około 3 miesiące. Relacje między rodzeństwem określają teraz jako piękne, lecz nie zawsze tak było. Jak sami mówią, historia ich rodziny to dwie epoki: druga splotła się w czasie z decyzją o przejściu najstarszego syna na edukację domową, jeszcze na etapie „zerówki”, gdyż przedszkole powodowało jedynie eskalację niełatwych zachowań Adama, najstarszego syna, który cierpi na poważne zaburzenia lękowe. Przez kilka lat nie wchodził w żadne poprawne relacje z dziećmi. Na rodzeństwo reagował agresją, po czym – nie godząc się na własne zachowanie – stosował autoagresję. Konieczna była pomoc specjalistów. W końcu, w wieku 9 lat, Adam zaczął rozmawiać z rodzeństwem… W ten oto sposób ujęła to moja znajoma:

„Jak w książce Mały Książę – oswajanie następowało małymi krokami. Najpierw młodszy, Henio, podchodził z ciekawością do Adama, jak do zwierzątka z zoo. Oglądał go, obwąchiwał.

Adam nie reagował. Henio zaczynał więc skracać dystans. Dotknął brata – miał przy tym minę, jakby wylądował na obcej planecie. Po ok. 3 miesiącach od zniesienia granic bracia zaczęli się razem bawić, baraszkować, grać w piłkę. Stopniowo zaczęli włączać też siostrę”.

Chcesz przeczytać do końca?

Ten i setki innych artykułów są dostępne w ramach prenumeraty.
Zdobądź dostęp do wszystkich treści, stań się częścią społeczności.

Zyskaj dostęp online do wszystkich artykułów, które ukazały się na łamach Magazynu Kreda

Dostęp online do wszystkich artykułów oraz 4 kolejne wydania kwartalnika KREDA w wersji drukowanej prosto do twojego domu. Zamawiając prenumeratę stajesz się członkiem klubu KREDA. Sprawdź korzyści i dołącz już teraz.

Udostępnij artykuł:
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze

KREDA SKLEP

Newsletter #kredateam

Zapisz się na nasz newsletter i odbierz prezent: pełne wydanie Kreda „Neurodydaktyka” w wersji PDF

Wpisz poniżej swoje dane, a my wyślemy prezent na Twoją skrzynkę e-mail.

Podanie powyższych informacji jest równoznaczne z zapisem na newsletter Kredy. Możesz wypisać się w dowolnym momencie.

Jeżeli po raz pierwszy rejestrujesz się w naszym systemie, potwierdź Twój adres e-mail. W tym celu kliknij potwierdzenie w wiadomości e-mail, którą do Ciebie wyślemy. W kolejnej wiadomości otrzymasz prezent. Jeżeli wiadomość nie dotarła do Twojej skrzynki, sprawdź folder spam lub inne foldery: oferty, powiadomienia, itp.