Kategoria artykułów:

UKRYTE ZNACZENIE OCEN

Stopnie na świadectwie wyglądają dość jednoznacznie. Jednak pod tymi z pozoru prostymi cyframi kryje się bardzo konkretny przekaz.

Oceny stanowią jeden z fundamentów dzisiejszego szkolnictwa. W znacznej większości nasz system opiera się na zdobywaniu kolejnych punktów. Liczne oceny z kartkówek i sprawdzianów, oceny końcoworoczne, oceny z zachowania, a wszystko to zwieńczone wynikami maturalnymi – do niedawna nazywanymi ocenami maturalnymi. Pomimo tej wszechobecności ocen mało który rodzic, uczeń czy nauczyciel zdaje sobie sprawę ze znaczeń ukrytych w procesie oceniania. Najwyższa pora to zmienić. Celem poniższego artykułu jest wyjście poza powierzchowne rozumienie ocen i przybliżenie tego, co się za nimi kryje.

NAGRODY I KARY

W szkołach wciąż pokutuje popularne przeświadczenie, że jeśli uczeń ma niskie oceny, to nie poradzi sobie w życiu i będzie nieszczęśliwy.

Moim pierwszym odkryciem odnośnie do ocen było spojrzenie na nie przez pryzmat nagród i kar. Można uznać, że to dość banalne porównanie, jednak warto zastanowić się, jaki komunikat stoi za ideą nagrody. Proponując nagrodę za wykonanie jakiejś czynności, daje się jednocześnie do zrozumienia, że czynność ta nie jest warta wykonania sama w sobie. W kontekście nauki oznacza to, że uczniowie przestają uczyć się dla samego zdobywania i poszerzania swojej wiedzy, a skupiają się na tym, żeby otrzymać kolejną piątkę. To właśnie postrzeganie ocen jako nagrody odpowiedzialne jest za dobrze wszystkim znany schemat: zakuć, zdać, zapomnieć . Uczniowie nie chcą zrozumieć, a jedynie zaliczyć egzamin. Poprzez wprowadzenie ocen do szkół wartość odebrano nauce samej w sobie, a przypisano ocenom celującym i bardzo dobrym.

Drugim końcem tego problemu są oczywiście oceny w postaci kar – jedynki, dwójki, trójki, a dla niektórych nawet i czwórki. W szkołach wciąż pokutuje popularne przeświadczenie, że jeśli uczeń ma niskie oceny, to nie poradzi sobie w życiu i będzie nieszczęśliwy. Niestety dzieci nie mają jak się bronić przed tego rodzaju dogmatami dorosłych, więc zaczynają w nie wierzyć. Zatem nawet jeśli nie czują potrzeby zdobywania piątek, będą się uczyć ze strachu przed jedynką. Dla „mniej ambitnych” dzieci oceny często stają się znaczącym (i nierzadko przytłaczającym) źródłem stresu i strachu. Stresu i strachu, których w dość prosty sposób można by uniknąć.

Dzisiejszy pomysł na ocenianie w formie cyferek jest wadliwy u samych podstaw. Celem ocen jest zachęta bądź przymuszenie do nauki, a jednak w oparciu o metodę kija i marchewki nauka ta jest nieefektywna i często bezcelowa, okupiona godzinami spędzonymi nad najbardziej męczącą formą przyswajania wiedzy. Gdy człowiek nie uczy się z pasji popartej entuzjazmem, wiedza nie pozostanie z nim na długo.

POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI I ETYKIETOWANIE

W roku 2002 Jennifer Crocker1 , profesor psychologii na Uniwersytecie w Michigan, trzykrotnie przebadała 600 studentów z różnych kierunków studiów pod kątem pewności siebie i poczucia własnej wartości. Okazało się, że głównym czynnikiem – bo stanowiącym aż 80% – w oparciu o który studenci oceniali własną wartość, były właśnie oceny z egzaminów. Im niższe oceny, tym niższe poczucie własnej wartości. Co ciekawe, to właśnie pozostałe 20% studentów – ci, którzy nie skupiali się na ocenach – osiągało najlepsze wyniki.

Badanie to przeprowadzone było na amerykańskich studentach, jednak moim zdaniem polscy uczniowie szkół podstawowych i licealnych w równie dużym stopniu swoją wartość i tożsamość opierają na szkolnych stopniach. Bardzo szybko nadaje się dzieciom łatki typu „piątkowy uczeń”, „trójkowy uczeń” czy „zdolny, ale leniwy”. W tak na pozór niewinny sposób narzuca się uczniom role, które często będą zmuszani odgrywać przez długie lata swojej edukacji. O tym, jak trudno pozbyć się tych łatek, świadczyć może tak zwany efekt Pigmaliona, którego najlepszym przykładem w kontekście szkolnictwa jest słynne badanie Roberta Rosenthala2 .

Rosenthal chciał sprawdzić, do jakiego stopnia nauczycielskie oczekiwania wobec ucznia są w stanie wpłynąć na jego wyniki w nauce. Aby to zweryfikować, na początku roku szkolnego w jednej z kalifornijskich szkół Rosenthal rozdał dzieciom test mający przewidzieć ich zdolności akademickie. Wyniki nie miały jednak znaczenia, ponieważ spośród uczniów wylosowano po kilka przypadkowych imion z każdej klasy i powiedziano nauczycielom, że dzieci te mają wyjątkowy potencjał intelektualny, który ujawni się w następnych miesiącach. Rosenthal jednocześnie poprosił nauczycieli o zachowanie tej informacji dla siebie, tak aby dzieci o niczym nie wiedziały. Pod koniec roku szkolnego Rosenthal wrócił do tej samej szkoły i po ponownym przetestowaniu dzieci okazało się, że dokładnie ci uczniowie, których wylosowano na początku badania, wykazali się najwyższymi wynikami. Oczekiwania nauczycieli stały się rzeczywistością.

Niestety efekt Pigmaliona rozumiany jako samospełniająca się przepowiednia jest efektem obustronnym. Tak jak u Rosenthala może mieć skutki pozytywne, ale równie dobrze – negatywne. Jeśli nauczyciel postrzega ucznia jako „trójkowego”, to istnieje znaczne prawdopodobieństwo, że właśnie takim ten uczeń będzie. Gdy połączymy ten fakt z badaniem Jennifer Crocker, w którym niskie oceny często oznaczają niskie poczucie własnej wartości, dostrzec możemy pułapkę, w którą wpada wiele dzieci. Po krótkiej passie gorszych ocen zaczynają one wierzyć, że nie stać ich na więcej, a otoczenie często jedynie potęguje to wrażenie. Statystyki są jasne: „piątkowych” uczniów zawsze będzie znacznie mniej niż całej reszty. W systemie, w którym tylko mniejszość może mieć wysokie oceny, a większość na podstawie świadectwa ocenia swoją wartość, otrzymujemy ogromną liczbę niezadowolonych i sfrustrowanych uczniów.

RYWALIZACJA I ŚCIĄGANIE

W systemie, w którym oceny są tak naprawdę jedyną oficjalną miarą osiągnięć, nieuniknione stają się rywalizacja i porównywanie uczniów (często napędzane przez oczekiwania rodziców). Uczniowie, zwłaszcza prymusi, próbują udowodnić swoją inteligencję nie poprzez rzeczywistą wiedzę i umiejętności, a jedynie za pomocą ocen, które znajdą się na świadectwie. Dochodzi do sytuacji, w której pomimo wzorowego świadectwa wielu uczniów nie posiada własnego zdania, a jedynie jest w stanie recytować formułki wyuczone do ostatniego sprawdzianu. Pozwolę sobie przytoczyć raz jeszcze wspomniane wcześniej badania Jennifer Crocker: ponad 65% badanych studentów przyznało, że poczucie własnej wartości budują na świadomości, że mają lepsze oceny od innych. Takie podejście uczniów – relacji opartej na rywalizacji – tworzy środowisko, w którym zamiast wspólnie tworzonej, swobodnej atmosfery ciekawości i otwartości na tajemnice otaczającego świata dzieci zamykają się na innych i uczą się dbać wyłącznie o swój interes.

Atmosfera ciągłego porównywania wyników w połączeniu z wszechobecną presją, by dostawać wysokie oceny, zachęcają uczniów do ściągania. W jednym ze swoich artykułów Peter Gray3 pisze, że aż 98% uczniów przyznało się do pewnych form ściągania, a 70% potwierdziło, że przynajmniej kilkukrotnie zdarzyło im się przepisywać od innych uczniów w trakcie egzaminów bądź plagiatować pracę innych (np. zadania domowe). Szczerze mówiąc, odkrycie tych statystyk nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Jedynie utwierdziły mnie w przekonaniu o powszechności tego zjawiska. Chyba tylko nielicznym udało się przebrnąć przez szkołę, nigdy nie odpisując pracy domowej 5 minut przed rozpoczęciem zajęć.

W proces ściągania wpisany jest pewien paradoks. Z jednej strony uczniowie nie mają ochoty na naukę odrealnionych i nieprzydatnych zagadnień z zakresu podstawy programowej, z drugiej zaś przez wagę, jaką przywiązuje się do dobrych ocen, uczniowie chcą osiągać jak najwyższe wyniki. Oczywiście można uznać, że ściągając, dzieci same sobie szkodzą, jednak argument ten jest słuszny tylko wtedy, gdy to, czego uczeń nauczyłby się, nie oszukując, przewyższałoby wartość tego, co zrobił z czasem zaoszczędzonym poprzez ściąganie. Tak więc jeśli przyszły pianista – zamiast uczyć się budowy komórkowej pantofelka – dzięki ściąganiu zdobył więcej czasu na ćwiczenie gry na swoim instrumencie, to w tym świetle ściąganie staje się dość sensownym i racjonalnym rozwiązaniem.

Co więcej, ściąganie prowadzi do sytuacji, w której każda z zainteresowanych stron jest zadowolona. Wysokie oceny oznaczają, że nauczyciel dobrze wywiązuje się ze swojej pracy, rodzice widzą, że ich dzieci przykładają się do narzuconych im obowiązków, a uczniowie wracając do domu z piątką, spełniają oczekiwania dorosłych i przynajmniej na chwilę mogą odetchnąć (do czasu następnej kartkówki czy sprawdzianu).

Celem ocen jest zachęta bądź przymuszenie do nauki, a jednak w oparciu o metodę kija i marchewki nauka ta jest nieefektywna i często bezcelowa, okupiona godzinami spędzonymi nad najbardziej męczącą formą przyswajania wiedzy.

Niestety, dopóki ocenianie w szkołach nie zmieni swojej dzisiejszej formy, kultura ściągania będzie nadal powszechna. Dzieci szybko uczą się reguł szkolnej gry, gdzie piątki i szóstki są nadrzędnym celem, który można osiągnąć na wiele sposobów – także tych nieuczciwych. Zamiast wartości takiej jak uczciwość nieświadomie nagradzane jest cwaniactwo i szukanie drogi na skróty. A konsekwencji kierowania się takim kompasem moralnym nie trzeba przybliżać. W końcu kto chciałby trafić pod opiekę lekarza, który ściągał na egzaminach?

CO W ZAMIAN?

Mam nadzieję, że chociaż do pewnego stopnia udało mi się przybliżyć problemy, jakie wynikają ze współczesnego systemu oceniania. Szkolne stopnie w dzisiejszej postaci deprecjonują proces uczenia się, tworzą atmosferę presji i rywalizacji, a ponadto ugruntowują kulturę ściągania. Warto również wspomnieć o tym, że w życiu pozaszkolnym oceny nie mają najmniejszego znaczenia. Nie znam żadnej osoby, która po ukończeniu szkoły przejmowałaby się swoimi ocenami końcoworocznymi widniejącymi na świadectwach z czasów szkoły podstawowej czy licealnej.

Dochodzi do sytuacji, w której pomimo wzorowego świadectwa wielu uczniów nie posiada własnego zdania, a jedynie jest w stanie recytować formułki wyuczone do ostatniego sprawdzianu.

W moim przekonaniu istnieje tylko jedno możliwe rozwiązanie mogące się sprawdzić w powszechnym ujęciu systemu edukacji. Są nim oceny opisowe na każdym etapie kształcenia. Taki rodzaj oceny jest dużo bardziej indywidualny i wartościowy. W przeciwieństwie do bezosobowej, niewiele znaczącej cyferki ocena opisowa wskazuje problemy uczniów – każdego z osobna – i informuje ich, nad czym powinni dalej popracować. W ten sposób zamiast nagrody bądź kary uczeń dostaje jedynie informację zwrotną od nauczyciela. Znikają więc elementy sztucznej zachęty i strachu przed porażką. Osobisty wymiar takich ocen znacząco utrudnia możliwość zrównania ich ze sobą, co sprawia, że oceny przestają być przyczynkiem do rywalizacji. Zamiast krótkoterminowo budować poczucie własnej wartości w oparciu o lepsze wyniki (w porównaniu do kolegów czy koleżanek) ocena opisowa pomaga budować poczucie własnej wartości na rzeczywistych umiejętnościach ucznia wskazanych przez nauczyciela. W szkołach wolnych od strachu i rywalizacji zniknęłaby również presja, pod którą dzisiaj znajduje się tak wiele dzieci. Wprowadzenie ocen opisowych do szkół systemowych jest znaczącym, a wręcz koniecznym krokiem na drodze uczynienia ze szkoły miejsca przyjaznego uczniom. Miejsca, w którym uczniowie będą czuć się dobrze. Miejsca, które zamiast pozornie przekazywać wiedzę, będzie rzeczywiście pomagać uczniom zrozumieć tajemnice otaczającego ich świata.

PRZYPISY

https://www.apa.org/monitor/dec02/selfesteem [data aktualizacji: 25.01.2020 r.].
https://sites.google.com/site/7arosenthal/ [data aktualizacji: 25.01.2020 r.].
https://www.psychologytoday.com/us/blog/freedom-learn/201010/cheating-in-science-school-is-breeding-ground [data aktualizacji: 25.01.2020 r.].

Udostępnij artykuł:
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze

KREDA SKLEP

Newsletter #kredateam

Zapisz się na nasz newsletter i odbierz prezent: pełne wydanie Kreda „Neurodydaktyka” w wersji PDF

Wpisz poniżej swoje dane, a my wyślemy prezent na Twoją skrzynkę e-mail.

Podanie powyższych informacji jest równoznaczne z zapisem na newsletter Kredy. Możesz wypisać się w dowolnym momencie.

Jeżeli po raz pierwszy rejestrujesz się w naszym systemie, potwierdź Twój adres e-mail. W tym celu kliknij potwierdzenie w wiadomości e-mail, którą do Ciebie wyślemy. W kolejnej wiadomości otrzymasz prezent. Jeżeli wiadomość nie dotarła do Twojej skrzynki, sprawdź folder spam lub inne foldery: oferty, powiadomienia, itp.