Samodzielność w rozwoju jest fascynująca. Odkrywają to różni twórcy, artyści, naukowcy, pasjonaci. Cieszą się oni ogromem możliwości: sposobu i kolejności pracy, metod, którymi się posługują. Otoczenie widzi, że w takim działaniu mają poczucie wolności i tym sposobem pracy budują przestrzeń wolności w sobie i wokół. Lubimy takich ludzi, podziwiamy ich i chcemy naśladować.
Właśnie to jest dla wielu rodzin częstym powodem wyboru edukacji domowej jako formy kształcenia.
Egzaminy wydają się odbierać tę wolność. W Polsce są obowiązkowe i niejedna rodzina tęskni za brytyjskim systemem homeschoolingu, w którym nie są konieczne coroczne spotkania z placówką szkolną, od której się odeszło.
Mam przekonanie, że nie musi to być niemiły obowiązek. Moje już blisko 7-letnie doświadczenie jako mamy prowadzącej dwóch synów w edukacji domowej (w tym 2-letnie doświadczenie w roli egzaminatora) to potwierdza! Spotkania z nauczycielami podczas sesji egzaminacyjnych mogą być okazją do bardzo ważnych rozmów wspierających codzienną pracę.
Drogowskazy na drodze
Kiedy planujemy podróż w nowe, nieznane miejsca, ustalamy, jakie rzeczy warto tam zobaczyć i zwiedzić, żeby wyprawa była owocna. Tak samo w rozwoju edukacyjnym i wychowawczym warto mieć wizję tego, co chcielibyśmy osiągnąć. Stawianie sobie celów nie musi być korporacyjnym planem zaciskającym pętlę na szyi rodzicom i dzieciom, ale może być owocem analizy marzeń, możliwości, pasji i ciekawości wszystkich uczestników „wyprawy”. Codzienność zweryfikuje te nasze plany, ale bez nich nie zrobilibyśmy zamierzonego postępu.
Myślę, że tak warto patrzeć także na podstawę programową i korzystać z niej tak, jak podczas planowania podróży korzystamy z przewodnika po danym kraju. Może okazać się, że w trakcie naszej wyprawy zobaczymy jeszcze więcej, niż przewiduje to przewodnik; możemy nie zwiedzić wszystkiego dokładnie, ale zaliczyć „top 10” zabytków oraz miejsc i cieszyć się ze wspólnie spędzonego czasu. W tej podróży możemy też zatrzymać się w jednym miejscu dłużej – bo tak nas zachwyci!
Podstawa programowa jest pewnym planem rozwoju w różnych dziedzinach. Tworzyli ją przez lata nauczyciele doświadczeni w prowadzeniu uczniów w poszczególnych dziedzinach. Jest on napisany bardzo ogólnie. Podręczniki go uszczegóławiają i według wielu osób ich zawartość jest przeładowana w porównaniu z samą podstawą programową. Nigdy tego nie analizowałam szczegółowo – nie miałam takiej potrzeby. W naszym domu podręczniki służą jako kompendium lub skrypt do odkrywania danej dziedziny.
Gdy biorę do ręki wydruki podstawy programowej przygotowanej przez ministerstwo, nasuwa mi się od razu pytanie: czy wszystko jest ważne? Czy trzeba dokonać wyboru?
Myślę, że nie możemy zatracić się w szczegółach! Podczas edukowania w domu trzeba wytrwale pilnować, żeby nie przegapić tego, co najistotniejsze w edukacji.