
Właśnie odnalazłam córkę (lat 12) zaszytą w kąciku z Ratownikami czasu w dłoniach. Nie reagowała na moje wołania i wcale się nie dziwię – ja też, choć już dawno nastolatką nie jestem, dałam się porwać tej serii. Poprosiłam o książkę na czas pisania recenzji – Rut dała z ociąganiem. Co tak wciągnęło moją córkę i co mnie ujęło w Ratownikach czasu ? Justyna Drzewicka proponuje młodszej młodzieży (10-15 lat) doborowe towarzystwo, które ma możliwość podróżować w czasie. O ile zniknięcie bohaterów z ich czasoprzestrzennej rzeczywistości może pozostać niezauważone, o tyle zniknięcie czytelników, których książka wciąga od samego początku, może być – jak już wspomniałam – zauważalne i długotrwałe.