Kategoria artykułów:

NARODZINY MATKI

Kiedy kobieta zaczyna być mamą? Z jednej strony to kwestia jednej chwili – jak moment ujrzenia dwóch kresek na teście czy decyzja o adopcji. Z drugiej zaś to proces, który rozpoczyna się w danym momencie, ale trwa dużo dłużej. A może nigdy się nie kończy?

Nieraz już od samego początku tej podróży czujemy się w obowiązku, by niemal doktoryzować się z macierzyństwa. Toniemy w stertach poradników, niemal każdą decyzję konsultujemy z ogromem specjalistów. Zaczytujemy się w blogach i recenzjach, staramy odwzorować idealny świat przedstawiony na internetowym obrazku. Karmimy swoje frustracje, budujemy lęki. Bywa, że zatracamy nasz instynkt. Tymczasem najwięcej do naszego macierzyństwa mogłybyśmy wynieść z prawdziwej, szczerej, wspierającej wspólnoty kobiet. Z otwarcia się na ich historie. I z opowiedzenia swojej.

Pierwszą córkę urodziłam, mając 23 lata. Zupełnie nie wiedziałam, czego się po macierzyństwie spodziewać i jednocześnie – nie spodziewałam się niczego. Przyjmowałam to, co było. Czy byłam przygotowana? Z perspektywy czasu uważam, że niezupełnie. Teraz już wiem, że brakowało mi doświadczenia innych. Szczerych, nielukrowanych ani niestraszących historii o codzienności, o emocjach, o nie zawsze łatwych decyzjach.

Jak to bywa w przypadku wielu kobiet, także i ja – gdy zostałam mamą – zaczęłam odnajdywać siebie. Swoje powołanie, kierunek, w którym zaczęłam szkolić się, rozwijać i działać. Jestem położną, towarzyszę więc parom na starcie w rodzicielstwo. W pewnym momencie poczułam, że z tych spotkań czerpię także ja sama. Z każdą poznaną rodziną, z każdą historią, jaką dane mi było usłyszeć i choć częściowo poznać, dowiadywałam się, jak różne są drogi do macierzyństwa. Jak wiele trudnych dni, tygodni, a nawet lat upływa w tym procesie. Z każdą rozmową uczyłam się, jak słuchać, pytać i wspierać. Z każdej rozmowy wyciągałam coś, co ubogacało mnie i moje macierzyństwo.

Wiele historii, wspólny mianownik

Powoli uczymy się nieporównywania dzieci. Dużo mówi się o tym, że każde rozwija się w swoim tempie, zarówno motorycznie, jak i emocjonalnie. Jednocześnie tak często porównujemy siebie do innych mam. Tracimy czas i energię (których przecież czasem nie mamy zbyt wiele!) na to, by zastanawiać się, czemu nie robimy czegoś bardziej, staranniej, inaczej niż inne. Bywa też, że zaślepione instagramowym macierzyństwem zaczynamy wierzyć w to, że pozostałe robią wszystko lepiej od nas. Bo u nich dom jest zawsze wysprzątany, dzieci uśmiechnięte i nakarmione tym, co najzdrowsze, a one same są spełnione na każdej płaszczyźnie życia. Zapominamy, że nie powinnyśmy porównywać naszego zaplecza z czyjąś wystawą. Sama mimo świadomości tego zjawiska łapię się na tym, że w gorszych chwilach porównuję się do innych czy krytykuję. Mam ochotę sobie czasem powiedzieć „Stop! Tu przecież nie o to chodzi!”.

Kiedy rodzi się matka? fot. Małgorzata Trajdos

Możemy czerpać od siebie znacznie więcej, niż nam się wydaje. Mamy sobie do zaoferowania więcej niż krytykę czy oceny. Widzimy tylko to, co na zewnątrz, nie zawsze patrzymy głębiej, a szkoda. Często, nawet w bliskich rozmowach, ukrywamy, jak wygląda taka prawdziwa codzienność. Nie mówimy o tym, ile za nami łez, trudnych rozmów, przytłaczających decyzji, ile małych-wielkich błędów. Gdy jednak damy sobie przyzwolenie na słabości – ich nazwanie i odczuwanie – mogą one stać się źródłem naszej siły. Tą siłą jest ogromna nauka płynąca z wymiany doświadczeń na kręgach kobiet. To umacnianie siebie i innych wokół, wspierające stwierdzenia: „ja też tak mam!” i „nie jesteś sama”. To rozmowy i burza mózgów. To pomoc innym w pokonaniu trudów, aby potem wspólnie móc cieszyć się tym, co w rodzicielstwie najpiękniejsze. To docenienie tego, jak pięknie się od siebie różnimy, i dostrzeżenie, że mamy jednak wspólny mianownik – dzieci i miłość do nich.

Droga bywa wyboista

Chcesz przeczytać do końca?

Ten i setki innych artykułów są dostępne w ramach prenumeraty.
Zdobądź dostęp do wszystkich treści, stań się częścią społeczności.

Zyskaj dostęp online do wszystkich artykułów, które ukazały się na łamach Magazynu Kreda

Dostęp online do wszystkich artykułów oraz 4 kolejne wydania kwartalnika KREDA w wersji drukowanej prosto do twojego domu. Zamawiając prenumeratę stajesz się członkiem klubu KREDA. Sprawdź korzyści i dołącz już teraz.

Udostępnij artykuł:
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze

KREDA SKLEP

Newsletter #kredateam

Zapisz się na nasz newsletter i odbierz prezent: pełne wydanie Kreda „Neurodydaktyka” w wersji PDF

Wpisz poniżej swoje dane, a my wyślemy prezent na Twoją skrzynkę e-mail.

Podanie powyższych informacji jest równoznaczne z zapisem na newsletter Kredy. Możesz wypisać się w dowolnym momencie.

Jeżeli po raz pierwszy rejestrujesz się w naszym systemie, potwierdź Twój adres e-mail. W tym celu kliknij potwierdzenie w wiadomości e-mail, którą do Ciebie wyślemy. W kolejnej wiadomości otrzymasz prezent. Jeżeli wiadomość nie dotarła do Twojej skrzynki, sprawdź folder spam lub inne foldery: oferty, powiadomienia, itp.