Tradycyjne wiejskie darcie pierza i kobiece spotkania wieczorami od jesieni do wiosny, kiedy w polu było mniej pracy, cieszyły się popularnością jeszcze 60 lat temu. Od tego czasu niemal zupełnie zniknęły. Dawniej kobiety spotykały się w różnych domach, żeby wspólnie wykonać pracę na rzecz danej rodziny. Jakie to musiało być wspaniałe, ile rozmów można było odbyć przez tych kilka miesięcy, ile przekazać rodzinnych opowieści i tradycji. Kobiety spotykały się w kilka lub kilkanaście osób i darły pierze, haftowały, przędły len albo wełnę, tkały, kisiły kapustę. Przez tydzień lub dwa spotykały się w jednym domu, następnie przechodziły do kolejnego wykonać pracę na rzecz innego gospodarstwa. Wszystkie te prace wymagały dużo cierpliwości i czasu. Zimowe wieczory były do tego idealne. Wiele rąk i wspólne rozmowy sprawiały, że nawet ciężka i żmudna praca miała niebawem swój koniec i sprawiała kobietom radość oraz dawała satysfakcję. Zapewne praca odbywała się przy słabym świetle świec lub lamp naftowych w okolicy ciepłego pieca. Potem kobiety razem zasiadały do stołu i jadły poczęstunek przygotowany przez gospodynię.
W internetowych grupach wsparcia niby jesteśmy otoczeni mnóstwem osób, a jednak nikogo przy nas nie ma. Nikt nie przytuli w bólu i nie otrze łez. Dziś bardziej niż kiedykolwiek w historii takie kobiece spotkania są potrzebne.