Zaciemniona salka, stoliki przykryte obrusami, na nich kwiatki, świeczki, jakieś stare przedmioty rozstawione wokół i koniecznie nastrojowa muzyka. Na sali siedzą mali i duzi, dzieci z przedszkola, szkoły, rodzice, dziadkowie, nauczyciele. Wszyscy w odświętnych ubraniach. To bardzo ważne, aby swoim wyglądem podkreślić rangę wydarzenia. Kilka osób obsługuje, podaje do stolików ciasteczka upieczone przez mamy, gorącą czekoladę, kawę, herbatkę. Wszyscy wesoło gawędzą do momentu, gdy muzyka przycicha, pozostaje tylko w tle, a na wyznaczone miejsce, widoczne dla wszystkich, wchodzi młody człowiek, dźwigając pod pachą swoją książkę. Zasada jest jedna. Przynosi się tę, którą się przeczytało. Staje na podeście i czyta na głos wybrany uprzednio fragment. Można oczywiście dodać kilka słów komentarza, dlaczego właśnie ta pozycja, co szczególnie w niej porwało, zachęta dla innych do przeczytania i gotowość do pożyczenia, od razu, zanim jeszcze inne sprawy nas rozproszą.
OCZAMI MOJEJ HELENKI:
Jak skończyła jedna osoba, to była przerwa na jedzenie. Zawsze się jadło delicje i wsadzało do nich paluszki solone albo jadło się delicje i zostawiało galaretkę.
Na koniec można było pożyczyć komuś książkę. Stawało się na wyższym stołku i się pytało: „Czy ktoś chce pożyczyć moją książkę?”. A jak ktoś był w trakcie czytania i nie chciał pożyczać, to stawał i mówił bardzo szybko: „Chce ktoś moją książkę?” i szybko siadał, zanim ktokolwiek się zgłosił!
Najmłodsi, często jeszcze nieczytający samodzielnie, mogą pokazać ilustracje i o nich opowiedzieć. Starszych warto zachęcać do czytania z odpowiednią intonacją i mimiką, aby oczarować publiczność. Czytanie na głos dla tak miłej publiczności, w atmosferze szacunku i bezpieczeństwa, nie zdarza się często. Muzyka ponownie staje się głośniejsza i wówczas wracamy do przerwanych rozmów oraz ciasteczek. Potem znowu cichnie i słuchamy kolejnych lektorów.