Dobrochna i Robert Friedrichowie słyszeli o możliwości kształcenia w domu już dawno, ale długo nie brali tego pod uwagę. Dlaczego? Ich dzieci śpiewały w zespole Arka Noego, wyjeżdżały w trasy koncertowe, występowały na scenie i przyjmowały oklaski. Jako rodzice bardzo chcieli, żeby doświadczały też normalnego życia, w tym powszechnie obowiązujących praw i zadań. Szkoła wydawała się idealnym rozwiązaniem, które miało zrównoważyć życie sceniczne. Ponadto Dobrochna przyznaje po latach, że najzwyczajniej w świecie bała się edukacji domowej, miała wiele obaw, podobnie jak większość rodzin myślących o tym sposobie nauki.
Są małżeństwem już od 30 lat, cieszą się codziennie siódemką swoich dzieci i wnukami. Oczekują obecnie na ósme i dziewiąte wnuczę. Dobrochna i Robert (znany jako Litza, muzyk zespołu Luxtorpeda) zechcieli podzielić się z nami swoim doświadczeniem związanym z wychowaniem i edukacją dzieci.
Po raz pierwszy mocno doświadczyli niewydolności systemu szkolnego, kiedy Majka, ich najstarsza córka poważnie zachorowała i miała przyznane nauczanie indywidualne. Byli wówczas zaskoczeni tym, jak dużo materiału można opanować w bardzo krótkim czasie, jeśli ma się bezpośredni kontakt z nauczycielem. Majka uczyła się błyskawicznie – nawet przedmiotów, z którymi wcześniej miała problemy. To doświadczenie dało im wiele do myślenia, zobaczyli, ile czasu dzieci tracą w szkole. Jednak wtedy jeszcze nie zaczęli edukacji domowej.
Dopiero szkolne problemy jednego z synów przynagliły ich do tej decyzji. Powodem nie była więc chęć rozwijania niezwykłych pasji czy też czas na trasy koncertowe, ale ucieczka przed systemem. Decyzja o niechodzeniu do szkoły była przełomem. Szkoła zaczęła wywierać destrukcyjny wpływ na ich dziecko. Syn miał coraz mniejsze poczucie własnej wartości i czuł się niezdolny do niczego, a wszystko to na skutek personalnych konfliktów z nauczycielami. Ostatecznie miarka się przebrała z powodu seksafery dotyczącej pornografii, silnie obecnej wśród uczniów. I tak pierwszy syn Roberta i Dobrochny rozpoczął naukę w domu, torując ścieżkę dla rodzeństwa, które dołączyło w roku następnym.
Kiedy rozmawiamy o tym, jak wygląda na co dzień ich edukacja, Dobrochna przyznaje, że ma obecnie największy z dotychczasowych kryzys w tej dziedzinie. Jest on spowodowany tym, że w ich rodzinie nie ma żadnej rutyny, żadnego regularnego sposobu na edukację, nie udaje im się ułożyć planu dnia, zaplanować obowiązków. Właśnie ten chaos – jej zdaniem – sprawia, że najmłodszy syn Urban nie chce się uczyć. Chaos związany z częstymi wyjazdami, trasami koncertowymi, nagraniami. Robert wtrąca na to z przekonaniem: Mnie się świetnie żyje, gdy tego planu nie ma, gdy mamy wolność, nie musimy tego wszystkiego robić .