Przychodzi u nastolatek taki czas zeszycików, designerskich pamiętników, tu brush pen, tam cienkopis żelowy, w saszetce oczywiście must have , czyli gumki do ścierania w kształcie pandy, leniwca i lamy. Zeszyty nadal są zabazgrane, na marginesach niejednokrotnie można odkryć baśnie z tysiąca i jednej nocy, ale temat pociągnięty brokatem, zawijasy przyćmiewają treść.
Nie trzeba czekać z zabawą z kaligrafią, choć z pewnością starsze dzieci mają większe możliwości (choćby przez wyrobioną rękę czy umiejętność skupienia). Dziś tak wiele dziedzin jest dla nas osiągalnych, tylko od naszych chęci zależy, czy zechcemy spróbować swoich sił w technikach i zajęciach niegdyś zarezerwowanych dla fachowców.
Słowo kaligrafia pochodzi z języka greckiego i oznacza kalos (piękny/dobry) i graphein (malować/pisać). Od kiedy powstały alfabety starożytnych cywilizacji, sztuka pięknego pisania towarzyszyła skrybom – aż do momentu wynalezienia druku. Kaligrafowie mieli własne cechy i akademie, byli bardzo szanowani, a manuskrypty z pewnością można zaliczyć do dzieł sztuki. Od kilku lat fascynacja kaligrafią powraca równolegle z modą na bullet journaling . Istnieją kursy kaligrafii artystycznej i szlifujące odręczne pisanie, a na rynku wydawniczym znajdziemy mnóstwo publikacji podejmujących te tematy. Wiele z nich jest świetnie przygotowanych i na różne sposoby przybliża tajniki sztuki pisania i zdobienia – wobec takiej mnogości trudno polecić najciekawsze. Dlatego polecam osobiście do nich zajrzeć i wybrać najbardziej pasujące oczekiwaniom i potrzebom. I tak jak dla starszych z pewnością kursy online czy dobrze skrojone publikacje mogą przyczynić się do rozwoju umiejętności i zafascynują kaligrafią, tak młodszych lepiej stopniowo wprowadzać w jej tajniki.