Scena rodzinna przy śniadaniu:
– Mamo, co będziesz dziś robić?
– Będę pisać artykuł do „Kredy”.
– A o czym?
– O słuchaniu ciszy.
– Ale to przecież bez sensu…
– Właśnie, że nie. I dlatego muszę o tym napisać.
Czym jest cisza? Definicje opisują ją jako stan, w którym nie występują dźwięki, ale też jako obecność dźwięków natury niezanieczyszczonych hałasem. Żeby dobrze zrozumieć pojęcie ciszy, trzeba najpierw uświadomić sobie, czym jest hałas.
Reagujemy agresywnie, kumulujemy napięcie, „leczymy” farmakologicznie bezsenność, bóle głowy, nadciśnienie i depresję, bez refleksji nad ich źródłem. A przecież grzmot, ryk i krzyk zawsze odczytywany był przez ludzki mózg jako sygnał do walki lub ucieczki.
Wyobraźmy sobie naszą codzienność pozbawioną jej charakterystycznych odgłosów. Poranek bez dźwięku budzika, audycji radiowej, śmieciarki pod oknem, wirującej pralki sąsiadki za ścianą, hałasu samochodu (tramwaju, pociągu, motoru) wiozącego do pracy. Osiem godzin pracy bez odgłosu telefonu, komputera, radia, drukarek, maszyn, narzędzi, bez rozmów klientów, współpracowników, przełożonych, wrzawy uczniów (szkół, przedszkoli), gwaru pacjentów itd. Popołudniowe zakupy w markecie, w którym z megafonu nikt nie wykrzykuje hałaśliwych spotów o promocjach, obniżkach i megaokazjach. Wieczór bez telewizora, komputera czy radiowej audycji, bez dobiegających zza ścian rodzinnych kłótni, remontów czy sąsiedzkiej „domówki”. Albo czas relaksu: klub fitness bez muzyki i telewizora, stok narciarski bez megafonów „umilających” czas i tłumu rozkrzyczanych turystów na stoku, wyciągu i w restauracji, basen, wypełniony jedynie odgłosami wody. Spróbujmy spędzić urlop (choćby kilkudniowy) bez sygnału telefonu, szumu przeróżnych środków transportu, zjeść w restauracji bez sprzętu RTV, usiąść na plaży bez skuterów, motorówek, gwaru uciążliwych turystów i ich muzyki. Znajdźmy przestrzeń sakralną bez mikrofonu, potężnego brzmienia organów, dźwięku dzwonów, pielgrzymkę bez pieśni, modlitwę w milczeniu. Taka symulacja zdaje się niemożliwa. Nie w dzisiejszym świecie.
ROLA DŹWIĘKU
Dźwięk miał od zarania dziejów funkcję komunikacyjną. Ułatwiał lokalizację (miejsc, osób, zwierząt czy pożywienia) i informował o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Mówił też o emocjach (np. krzyk) i intencjach rozmówców. Utożsamiany z dźwiękiem śpiew ludzki był wyznacznikiem radości (zabawa) i smutku (żałoba). Wraz z rozwojem rytuałów religijnych śpiew i dźwięki dzwonów otrzymały funkcje liturgiczne: chroniły przed złymi mocami, ostrzegały lub obwieszczały ważne wydarzenia. Rozwój cywilizacji technicznej przyniósł gwałtowną przemianę krajobrazów dźwiękowych. Powstające miasta i fabryki, rozbudowa transportu i mechanizacja życia codziennego wytworzyły szereg odgłosów, które ze względu na natężenie i wpływ na człowieka należy nazwać hałasem. Fale dźwiękowe emitowane przez urządzenia codziennego użytku docierają do mózgu ludzkiego przez 24 godziny na dobę. Coraz trudniej chronić go przed szkodliwym działaniem dźwięku, bo uszu, w przeciwieństwie do oczu, nie da się zamknąć.
HAŁAS I JEGO SKUTKI
Wszechobecny hałas towarzyszy pracy, zabawie, wypoczynkowi i codziennym czynnościom. Nieświadomi jego skutków, rzadko zastanawiamy się, skąd nasze zmęczenie, dlaczego jesteśmy rozdrażnieni, czemu nie możemy się skupić, dlaczego dzieci cierpią na brak chęci do nauki i nie potrafią zapamiętywać. Reagujemy agresywnie, kumulujemy napięcie, „leczymy” farmakologicznie bezsenność, bóle głowy, nadciśnienie i depresję, bez refleksji nad ich źródłem. A przecież grzmot, ryk i krzyk zawsze odczytywany był przez ludzki mózg jako sygnał do walki lub ucieczki. Oznaczał zagrożenie, wobec którego następowała mobilizacja hormonalna organizmu (wyrzut hormonów stresu), przyspieszenie krążenia i tętna. I choć w dzisiejszym „cywilizowanym” świecie rzadko przychodzi nam walczyć, a płynące nieustannie i zewsząd decybele nie oznaczają niebezpieczeństwa, nasz organizm wciąż reaguje w ten sam zakodowany sposób.