Nauczać to rozniecać ogień, a nie napełniać
puste wiadro.
Heraklit
Edukacja to nauka oparta na relacji.
Charlotte Mason
Podążaj za dzieckiem, ale jako przewodnik.
Maria Montessori
***
Pierwsze, z pewnym wahaniem podsunięte kandydatury – Tomek Wilmowski z serii Alfreda Szklarskiego czy niektórzy bohaterowie Ossendowskiego – nie spotkały się z ogólnym aplauzem. Natomiast wszyscy jednogłośnie przytaknęliśmy, gdy padło imię … Emila ze Smalandii, bohatera znanych książeczek Astrid Lindgren (i przyjemnej starej adaptacji filmowej). Wybór na pozór wcale nieoczywisty, a jednak bardzo ciekawy i trafny. Emil, którego wszyscy klasyfikowali jako „łobuza i utrapienie”, to wprost chodząca ciekawość świata. Wszystkie jego psoty nie były podyktowane złośliwością, a fascynacją nowym pomysłem, chęcią rozwiązania jakiegoś problemu – co czynił najczęściej w bardzo nieszablonowy sposób – czy pragnieniem zaspokojenia swoich lub cudzych potrzeb. Wciąż próbował czegoś innego, co oczywiście niejednokrotnie doprowadzało do rozpaczy jego rodziców, ale bardzo starał się nie powtarzać wcześniejszych przewinień i kierował swą niespożytą energię ku nowym. Rodzice nie byli w stanie go upilnować, dawali mu więc (chcąc nie chcąc) wielką swobodę. Emil mógł samodzielnie odkrywać świat i, trzeba przyznać, wykorzystywał to w pełni, choć miał wokół siebie tylko proste gospodarstwo i małą wioskę. Nie potrzebował jednak więcej.
Emil mógł samodzielnie odkrywać świat i, trzeba przyznać, wykorzystywał to w pełni, choć miał wokół siebie tylko proste gospodarstwo i małą wioskę. Nie potrzebował jednak więcej.