Wielu z nas nosi na sobie dziś bardzo duże brzemię odpowiedzialności za dzieci. Czujemy presję na wielu polach, jednym z nich jest dbanie o to, aby dziecko się nie nudziło. Jesteśmy coraz bardziej świadomi, jak ważny jest czas, kiedy dzieci są w okresie wzrostu i ile wówczas da się zdziałać w ich mózgu. Panuje powszechny przymus, aby jak najlepiej wykorzystywać każdą minutę dnia na naukę. Języki obce, instrumenty, matematyka, gra w szachy, łacina – w tyle fantastycznych dziedzin możemy wprowadzić nasze pociechy w młodym wieku, jeśli tylko wykorzystamy różne metody przyspieszonej nauki. Presja jest coraz większa.
Pierwszy nasz odruch jest taki, żeby od razu zaproponować tysiące rozwiązań. Rzucamy nasze zajęcia, żeby wymyślić coś kreatywnego dla dziecka, wyjmujemy klocki, farby, czytamy książki albo dajemy do ręki smartfon lub tablet z grami edukacyjnymi.
Świadomość społeczna coraz silniej wzrasta i wiemy, że mózg ludzki (a w szczególności dziecięcy!) nie przyswaja wiedzy, kiedy jest ona podana w sposób nudny. Mózg uważa wówczas, że zapamiętywanie faktów, które będą w życiu nieprzydatne, nie ma sensu. Dopiero wiedza, która rozbudza w dziecku fascynację, ma szansę zostać w głowie dłużej. W pierwszej kolejności to właśnie zachwyt i rozbudzenie tęsknoty za czymś fascynującym, pięknym popycha do uczenia się i poznawania świata. Dlatego też staramy się unikać nudnych zajęć, utyskujemy na tradycyjną szkołę, która od dawna powadzi lekcje według tych samych metod. Szukamy często ciekawych szkół, prowadzących lekcje w sposób interesujący, albo zaczynamy dzieci uczyć w trybie edukacji domowej. Matki i ojcowie edukujący domowo prześcigają się w wymyślaniu ciekawych scenariuszy do zajęć, robieniu bardzo rozbudowanych projektów edukacyjnych. Można na koniec z fascynacją i nutką zazdrości przyglądać się efektom ich pracy. W naszym kraju powstaje również coraz więcej szkół edukujących w alternatywny sposób. Można tu wymienić szkoły Montessori, walfdorskie, leśne, demokratyczne, wolnościowe i wiele innych. Każda z nich przedstawia inny, ciekawy sposób na to, jak rozbudzać fascynację u dzieci i młodzieży – tak aby nauka przychodziła im z łatwością.
Jakby tych naszych starań o brak nudy w szkole było mało, zapisujemy nasze pociechy na fantastyczne zajęcia dodatkowe. Nie jedne, ale tyle, ile tylko dzieci chcą i na ile jesteśmy w stanie je zawieźć. Wielu rodziców narzeka, że większość dnia są taksówkarzami. Jazda samochodem to zresztą fantastyczny moment na powtarzanie, naukę angielskiego, słuchanie utworów, których dziecko właśnie uczy się grać. Jeśli wypadnie nam jakaś luka, sami wymyślamy wspólne pieczenie ciasteczek, lepienie fikuśnych rzeźb z gliny lub masy solnej, robienie pamiątkowych obrazków, granie w planszówki, leśne podchody, przygotowywanie zielników, spacery edukacyjne po mieście. Można by wymieniać bez końca. Jednym słowem: mając kreatywnych rodziców, nie zaznasz nudy.