Artykuł zamieszczony w poprzednim numerze, dotyczący roli psychologii w edukacji, zakończyłem dwoma pytaniami. Dzisiejsze rozważanie jest próbą odpowiedzi na pierwsze z nich: jak sprawić, by człowiek miał przekonania konieczne do zaspokajania podstawowych potrzeb emocjonalnych?
Czyli innymi słowy: Jak wychować dziecko, żeby je miało? Jak to się dzieje, że dziecko już w wieku 2 lat ma wykształcone takie przekonania? Czy można świadomie i celowo je kształtować? Kto ma na to wpływ? To tylko niektóre z pytań roboczych dotyczących kształtowania systemu regulacji emocji i wewnętrznego modelu świata, na które odpowiem.
Przywiązanie jest zjawiskiem odkrytym i opisanym przez Johna Bowlby’ego w latach 50. XX wieku. Teoria przywiązania weszła do kanonu psychologii i jest obecnie intensywnie eksplorowana.
Powodem tak dużego zainteresowania tym tematem jest pierwotny i biologiczny charakter zjawiska. Przywiązanie jest zjawiskiem biospołecznym, czyli bierze swój początek w biologicznych uwarunkowaniach i wprowadza człowieka w świat społeczny. Ponieważ aspekt rozwojowy przywiązania będzie przedmiotem odrębnego tekstu na łamach „Kredy”, teraz napiszę tylko o tych elementach procesu kształtowania się systemu przywiązania, które mają wpływ na regulację emocji oraz budowanie podstawowych przekonań o sobie, innych ludziach i świecie.
Przywiązanie z punktu widzenia dziecka polega na znalezieniu stałego opiekuna, który jest niezbędny do przeżycia. Biologicznie przywiązanie jest jednym z procesów, który powoduje dojrzewanie mózgu, a nawet znajduje w nim swoją reprezentację.
Kształtowanie się systemu przywiązania ma początek już w okresie prenatalnym, ponieważ wtedy kształtuje się mózg dziecka, a tym samym odruchy i czucie – konieczne do kształtowania relacji. Kolejnym etapem w tym procesie jest poród, który uruchamia (lub nie) ten proces. Jeśli dziecko przeżyło bez większych komplikacji ciążę i przyszło na świat drogą naturalnego porodu, jest przygotowane do budowania relacji przywiązania.
Ludzki noworodek pozostaje w stanie pozytywnej stabilności (ukojenia), jeśli żadne bodźce nie zakłócają tego stanu. Jeżeli dziecko poczuje, że jest mu mokro lub zimno, jest głodne, coś je zaboli lub czegoś się wystraszy, to poza odczuciami sensorycznymi, dotyczącymi tych faktów, odczuwa stres (napięcie emocjonalne), które stanowi sygnał: zajmij się tym, co boli. Ponieważ dziecko nie ma kompetencji do rozwiązania swoich problemów, reaguje tak, jak potrafi, czyli odruchem płaczu. Można powiedzieć, że przez pierwszych kilka tygodni dziecko po prostu reaguje płaczem na napięcie. Płacz nie ma konkretnego adresata. Ponieważ jednak powoduje pojawienie się osoby dorosłej, której zachowanie przynosi ulgę w napięciu poprzez zaspokojenie potrzeby odczuwanej przez dziecko, mały człowiek uczy się, że płacz przynosi ukojenie. Po kilku tygodniach dziecko przestaje płakać „ w powietrze”. Wcześniejsze doświadczenie wyłania osobę, która najczęściej reaguje na płacz dziecka. Osoba ta zostaje figurą przywiązania, czyli kimś do kogo się płacze i od kogo oczekuje się zaspokojenia potrzeb, uzyskania ulgi w cierpieniu i pełnego ukojenia. Mama zyskuje zdolność panowania nad emocjami i potrzebami dziecka, a co za tym idzie – nad wzorcem regulacji emocji oraz towarzyszącymi mu przekonaniami. Już między 8 a 15 miesiącem życia powstają zręby wewnętrznego modelu operacyjnego. Pierwsze zapisy dotyczą określenia najważniejszych założeń.
Są one związane z dzieckiem, innymi ludźmi i światem. Dziecko odczuwa napięcie emocjonalne wynikające z frustracji związanej z dowolną potrzebą. Reaguje na to napięcie płaczem, który ma na celu przywołanie opiekuna. Matka przychodzi na wezwanie. Odczytuje potrzebę dziecka i ją zaspokaja, aż maleństwo uzyska odczucie pełnej ulgi i ukojenie. Wielokrotne powtarzanie tego ciągu przyczynowo-skutkowego prowadzi do następujących wniosków: