Šárka, może na początek opowiedz nam o sobie.
Nazywam się Šárka Solecka, jestem mamą czwórki [jak na razie – dodaje z uśmiechem na twarzy] dzieci: Marek ma 9 lat, Ania 7 lat, Filip 5 lat, a Martusia 7 miesięcy. Pochodzę z Pragi, w Polsce mieszkam od ok. dziewięciu lat, aktualnie w Bielsku-Białej, dlatego że mąż jest zakochany w tym mieście. Jestem lekarzem, staram się po urodzeniu dziecka szybko wracać do pracy, bo kocham to, co robię. Oprócz tego szczególne miejsce w moim życiu zajmuje sport, który zawsze wprawia mnie w dobry nastrój i relaksuje. Jest to ważny aspekt mojego życia. Mieszkając w Pradze, grałam w curling. Kilka lat byłam nawet w reprezentacji narodowej, sport towarzyszy mi od zawsze. Oprócz tego staram się być aktywna społecznie i razem z mężem udzielamy się w wielu inicjatywach, ale o tym może później.
Czwórka dzieci, praca w zawodzie, a do tego tyle pasji – jak to wszystko ze sobą godzisz?
Nie ukrywam, że ważna jest pomoc męża, przy jego zaangażowaniu w wychowywanie dzieci mam trochę czasu dla siebie. Równie ważną rzeczą jest planowanie i samoorganizacja. Zauważyłam, że gdy mam tak zwany „luźny dzień”, to zazwyczaj nic większego nie udaje mi się zrobić, ten dzień jakoś mija. Najczęściej po takim dniu wieczorem mam wyrzuty sumienia, gdy zastanawiam się, co zrobiłam. Okazuje się, że tak naprawdę nic, i czuję rozczarowanie. Zupełnie inaczej to wygląda, kiedy dzień wcześniej sobie wszystko rozplanuję. Wtedy ten czas wykorzystuję bardziej efektywnie i wydaje mi się, że udaje mi się więcej zrealizować. Przełomowe było uświadomienie sobie, że niekoniecznie wszystko muszę robić sama – należy pamiętać, że pomoc innych w obowiązkach domowych, typu sprzątanie czy prasowanie, to nic złego. Na początku wszystko chciałam robić sama, nie lubiłam prosić o pomoc i zawsze brakowało mi czasu, teraz zmieniłam podejście i czuję się dużo lepiej.
W Polsce panuje przekonanie, że mamy mają być perfekcyjne, mieć wszystko pod kontrolą, zawsze wysprzątany na błysk dom, ułożone dzieci – wynieśliśmy to z naszych rodzinnych domów. Całe szczęście ta tendencja się zmienia. To bardzo energo- i czasochłonne. Mamy często zapominają o sobie i skupiają się tylko na dzieciach lub obowiązkach domowych.
Do wszystkiego trzeba podejść z rozsądkiem. Wiadomo, bałagan nie jest pożądany, ale troszkę nieładu nie spowoduje końca świata. Staram się podchodzić do wszystkiego minimalistycznie. Ważne, aby angażować dzieci w pomoc przy obowiązkach domowych. Czasami się to udaje – najstarszy potrafi ugotować już kilka dań. Zawsze staram się znaleźć też trochę czasu dla siebie. Wychodzę między ludzi i już czuję się lepiej.
Często słyszy się, że im więcej ma się dzieci, tym łatwiej je wychować. Czy to prawda?
Każde dziecko wymaga uwagi, wiadomo, że rodzeństwo czasem się kłóci, ale np. teraz, gdy pojawiła się Martusia, pozostałe dzieci bardzo mi przy niej pomagają – przewijają, karmią, usypiają. Starszaki zajmują się młodszymi. Starają się mnie odciążyć. To bardzo pomocne.
Czy mogłabyś nam powiedzieć, jak zmieniło się twoje życie, odkąd zostałaś mamą? Jak to na ciebie wpłynęło?
Moje życie zmieniło się diametralnie. Największą różnicę zrobiło oczywiście pierwsze dziecko, wywracając mój świat do góry nogami. Na początku było dużo stresu, nieprzespane noce, zdarzało mi się nawet sprawdzać, czy dziecko oddycha. Przy czwartym już ta panika mija.