Moja najstarsza córka przyszła wiele lat temu z przedszkola i zaczęła z wypiekami na twarzy opowiadać o Kaziku, który przejechał całą Afrykę na rowerze. Pomyślałam, że coś się dziecku pomyliło. Afrykę na rowerze? Przecież to niemożliwe. Temat na jakiś czas ucichł, aż któregoś razu kupując audiobooki na wakacje, natknęłam się na Afrykę Kazika . Zakupiłam i w drodze zaczęliśmy słuchać nieprawdopodobnych historii.
Postać Kazimierza Nowaka zaczęła mnie fascynować. Zastanawiałam się, ile ten facet musiał mieć odwagi, żeby samotnie podróżować przez pustynię, sawannę czy dżunglę. Spotkania z dzikimi zwierzętami, zupełnie obcy ludzie, jadowite pająki, węże czy różne niebezpieczne dla Europejczyka insekty. I wszystko to przeżył! Kiedy wyobrażałam sobie, jak spotkał lwa nocą, idąc przez zarośla, mnie samą oblewały zimne poty. Jak w ogóle rozbijał namiot samotnie w dzikich miejscach? Jak porozumiewał się z mieszkańcami Afryki? Przetrwał różne choroby w samotności, głód, był rozbitkiem na afrykańskiej rzece, oślepł na pustyni od słońca. Po kilku latach podróży wrócił do Polski.
Jadąc przez miasto, natykam się na bilbordy z kleszczami powiększonymi do rozmiarów gigantycznych potworów. Wszystkie znane mi przychodnie i punkty diagnostyczne alarmują o zagrożeniach z nimi związanych, zachęcają do badań, wywieszają plakaty, wystawiają ulotki. Te drobne stworzenia sieją dziś postrach u niejednego człowieka. Słyszałam o takich rodzinach, które rezygnują z wyjścia na łąkę, do miejskiego parku, nie wspominając już o lesie. Kleszcze paraliżują niektórych po ukłuciu, a innych – jeszcze zanim to nastąpi.
Bliski kontakt z naturą, częste przebywanie na jej łonie ma ogromne znaczenie dla rozwoju naszych dzieci. Co więcej, jest niezbędne dla zdrowia każdego człowieka, dla jego dobrej równowagi fizycznej i psychicznej. Ma nieocenione i niezastąpione korzyści, o których będzie mowa w egzemplarzu, który właśnie trzymasz w rękach. Myślę, że każdy z nas intuicyjnie gdzieś to czuje, a w sercu ma zapisaną tęsknotę za Matką Naturą.
Dzisiaj można bezpiecznie wychodzić na spacer w mieście. Schodzisz po schodach, wychodzisz na chodnik, potem trochę asfaltowej jezdni, znowu kostka chodnikowa. Wreszcie docierasz na plac zabaw w środku osiedla. Piękny, nowoczesny, zachwycający. Wyścielony specjalną matą, dzięki której upadki nie są aż tak niebezpieczne. Po kilku godzinach wracasz do domu… ani razu nie dotykając ziemi, trawy i żadnych drzew.
Wielokrotnie – kiedy wyruszamy do lasu lub w góry albo po prostu spędzamy dzień na ogrodowym trawniku i czuję jakiś dreszczyk niepewności – przypominam sobie Kazika. Nabieram wtedy na powrót odwagi. Pozwalam dzieciom turlać się po trawie, budować szałasy, eksplorować chaszcze. Wiem, że wieczorem przy kąpieli będzie dokładne poszukiwanie małych potworków. Żyjemy z nimi nieustannie, w sezonie od wiosny do jesieni normą jest wyjmowanie kilku kleszczy tygodniowo. Jak wszystko w życiu, to też ważymy. Na jednej szalce jest rozum, na drugiej intuicja. I choć rozum podpowiada, że są plusy i są minusy takiego życia, intuicja krzyczy „Do lasu!”.
A ty? Czy słuchasz i ufasz swojej intuicji? Co ci mówi twoja intuicja?