Marianna, które miała talent do odnajdywania w każdym domu drogi do biblioteki, choćby rodzina gospodarzy nie wiem jak tej drogi unikała, wkrótce znalazła sobie książkę.
Jane Austen, Rozważna i romantyczna
Według słownika języka polskiego „talent” oznacza ponadprzeciętne uzdolnienie w jakimś kierunku, wrodzone predyspozycje przejawiające się wyjątkowym stopniem sprawności w danej dziedzinie lub zdolnością do szybkiego uczenia się jej. Samo słowo wywodzi się z języka greckiego – talent stanowił jednostkę wagi, objętości i jednostkę monetarną. Łacińskie słowo talentum również oznaczało wartość kruszcu.
W tym właśnie znaczeniu używa tego słowa św. Mateusz w Ewangelii, przytaczając przypowieść opowiedzianą przez Jezusa. Pewien człowiek dał jednemu ze swoich sług pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, a następnie wyruszył w podróż. Kiedy wrócił, przywołał do siebie sługi i zapytał, co stało się z podarowanymi talentami. Pierwszy ze sług przez umiejętne zarządzanie przysporzył kolejnych pięć talentów, kolejny także podwoił otrzymane dobra, zaś ostatni ze sług, z obawy i strachu, zakopał jeden talent w ziemi. Pan rozgniewał się na tego sługę i rozkazał mu zabrać jedyny talent i dać tym, którzy mają ich więcej i umiejętnie je wykorzystują.
Po upadku epoki antycznej, gdy talent, jako wyznacznik wagi i objętości, został zastąpiony przez inne jednostki monetarne, słowo to zaczęło funkcjonować w kontekście ewangelicznym. Utożsamiano je z przytoczoną przypowieścią, przy czym talent zaczęto pojmować wbrew kontekstowi użytemu przez autora, już nie jako jednostkę wagi, a synonim uzdolnień.
Wyciąganie na światło dzienne dobra, talentów. Jako rodzice jesteśmy do tego powołani. A także do ciągłego rozwijania własnych talentów, bo nigdy nie jest za późno na pomnażanie dobra, które mamy w sobie, i na spełnianie marzeń.
Wróćmy do przypowieści – to my decydujemy, co zrobimy z darem i dobrem, które nam powierzono. Czy zdecydujemy się nasz talent pokazać światu i pomnożyć, czy zakopać go w ziemi? Wbrew pozorom pierwsza droga wcale nie jest taka prosta, a pokusa świętego spokoju, nienarażania się na porażkę i ryzyko może wydawać się atrakcyjna. Strach o to, co pomyślą sobie inni, lęk przed niepowodzeniem, lenistwo i brak chęci wychodzenia poza swoją strefę komfortu powodują, że wolimy czasem nasze dary ukrywać w środku, pozostawiać w sobie – niewykorzystane. Pomnażanie talentów wiąże się z wystawianiem się na krytykę, ciężką pracą, ryzykiem porażki…
Tymczasem zwróćmy uwagę, jakże głęboką satysfakcję przynieść może podzielenie się swoim dobrem i talentem ze światem! Co ciekawe, wynik tego działania jest jego odwrotnością, bowiem talent dzięki temu mnoży się!
Jeśli dobrze wykorzystasz to, czym zostałeś obdarzony, otrzymasz więcej. Nie dostaniesz więcej talentów, dopóki nie zaczniesz korzystać z tych, które już masz. Każdy z nas otrzymał pewien dar, ale niektórzy nigdy go nie rozpakowali. Każdy ma jakieś powołanie, życiową misję, wyjątkowy talent. O twoim powołaniu nie musi świadczyć zajmowane w pracy stanowisko. Niekoniecznie przeczytasz o nim na swojej wizytówce, w opisie obowiązków albo w CV. Masz je raczej wypisane w sercu. Robiłam wiele rzeczy, zanim znalazłam to miejsce w życiu, które pisarz Frederick Buechner nazywa „ miejscem, gdzie spotyka się twoja największa radość i największy głód świata ” . Co powinieneś zrobić z tymi darami, które otrzymałeś od Boga? Bóg chce, żebyś z nich korzystał. Nie oszczędzaj ich na później.
Regina Brett, Bóg zawsze znajdzie ci pracę

No dobrze, może i mamy już chęć oraz pragnienie pomnażania talentów, ale co zrobić, gdy nadal wydaje nam się, że właściwie nie wiemy, czym możemy podzielić się ze światem? Niedawno uczestniczyłam w dyskusji, podczas której wiele razy padały słowa „jestem totalnym beztalenciem”, „nikt nie pomógł mi odkryć i odnaleźć moich talentów”, „właściwie kompletnie nie wiem, w czym jestem dobry”...
Najczęściej gdy słyszymy o utalentowanych, zdolnych osobach, automatycznie stają nam przed oczami artyści (muzycy, plastycy, aktorzy, tancerze) albo naukowcy (niezwykli specjaliści, którzy osiągnęli wiele), a także autorzy poczytnych książek czy też postacie medialne, czasami przedsiębiorcy lub znani blogerzy. „Ten to ma talent!” – łatwo wtedy pomyśleć i skulić się w sobie, myśląc o swoim zwykłym życiu, zanurzonym w zwykłej codzienności, bez niezwykłego talentu. Tymczasem przecież każdy z nas ma jakiś talent. Ma w sobie dobro, niezwykły dar, który czeka na ujawnienie się, pokazanie światu i obdarowanie innych. Wyobraź sobie, jak wyglądałoby życie na ziemi, gdyby wszyscy ludzie mieli te „talenty”, o których powszechnie mówimy „ten to ma talent!”. Gdyby wszyscy byli wybitnymi kompozytorami, kto wykonywałby ich utwory? A gdyby ziemia wydała nadmiar świetnych wykonawców, komu przyszłoby ich słuchać? Słuchać z pasją i talentem. Bo przecież umiejętność słuchania to również ogromny dar. Usłyszeć muzykę i usłyszeć drugą osobę. Gdyby w naszym otoczeniu znajdowali się sami utalentowani innowatorzy, kto wykonywałby ich pomysły? Bo czym jest sam pomysł i najbardziej zacna idea bez żmudnej codziennej pracy osób, które obdarzone są darem wytrwałości, sumienności i cierpliwości? Dochodzimy do jednej prostej konstatacji, że na świecie oprócz prezydenta i ministra, autora bestsellerów i wynalazcy potrzebni są piekarze, pielęgniarki i parkingowi. Tak zwykli, a jednocześnie tak sobie nawzajem potrzebni. I każdy w swojej codzienności może dzielić się darem oraz talentem.
Usłyszałam kiedyś piękne wytłumaczenie słowa „wychowanie”. Mianowicie wychowywanie dzieci polega na wychowaniu, a więc wyciąganiu z ukrycia tego, co jest w środku, w dziecku jeszcze schowane, czego nie jest ono świadome. Wyciąganie na światło dzienne dobra, talentów. Jako rodzice jesteśmy do tego powołani. A także do ciągłego rozwijania własnych talentów, bo nigdy nie jest za późno na pomnażanie dobra, które mamy w sobie, i na spełnianie marzeń.
No właśnie – nigdy nie jest za późno. Choć to kolejna myśl, która może odciągać od pójścia drogą realizacji i wykorzystywania swoich talentów. Przykłady osób, które zmieniły swój zawód, rozpoczęły jakąś działalność albo otworzyły nowy rozdział w życiu, gdy teoretycznie „wszystko już powinno być w życiu poukładane”, pokazują, że wiek czasami naprawdę niewiele ma tu do gadania. Harland Sanders, założyciel znanej na całym świecie sieci restauracji KFC, pierwsze kurczaki zaczął smażyć w wieku 40 lat. Aleksander Doba turystykę kajakarską zaczął uprawiać w wieku 34 lat, a jako pierwszy człowiek w historii przepłynął samotnie Ocean Atlantycki w wieku 64 lat. Astrid Lindgren pierwsze książki dla dzieci zaczęła tworzyć w wieku 34 lat. Wiele jest też osób, których droga do sukcesu i realizacji pasji wiodła przez pasma porażek. Znany pisarz, Stephen King, swoją pierwszą powieść wyrzucił do kosza, po tym jak wielu wydawców odesłało go z kwitkiem. Muzycy z zespołu The Beatles usłyszeli od wytwórni, że ich muzyka ma kiepskie brzmienie i gitara wychodzi już z mody. Walt Disney został zwolniony z pracy w gazecie, a od pracodawcy usłyszał, że brak mu wyobraźni i dobrych pomysłów…
Przykłady wyżej wymienionych osób świadczą o tym, że ani późny wiek, ani doświadczane po drodze upadki nie są w stanie zniechęcić osób, które pragną pójść drogą odkrywania swoich talentów i dzielenia się nimi ze światem. I choć te talenty zaliczają się raczej znowu do tych „z wyższej półki”, to jednak na koniec chciałabym powrócić do darów i talentów nie tak oczywistych.
Nie pytaj siebie, czego potrzeba światu. Zapytaj, co ożywia ciebie, i idź, zrób to, ponieważ światu potrzeba ludzi żywych.
John Eldredge, Dzikie serce
Pomyśl o dobru, które masz w sobie, o swoich silnych stronach, o tym, czym lubisz dzielić się z innymi, co cię ożywia. Może jest to piękna muzyka i niezwykłe teksty, które tworzysz, a może… dobre słowo o właściwym czasie, aromatyczna herbata, obecność, wrażliwość i otwartość na innych, umiejętność obserwowania.