Od zawsze wiedzieliśmy, że nasze dzieci będą dwujęzyczne. Chcieliśmy, żeby płynnie i poprawnie mówiły zarówno po polsku, jak i po angielsku. Kiedy nasz pierwszy syn osiągnął wiek przedszkolny i doskonale mówił w obu tych językach, pojawiły się pierwsze myśli o edukacji domowej. Czy nie szkoda czasu na te wszystkie przedszkolne lekcje angielskiego? Być może to pytanie przekonało mojego męża do edukacji domowej… W każdym razie troje naszych dzieci nigdy nie chodziło do przedszkola ani do szkoły. Jest to doskonały wybór dla naszej rodziny.
Dla mnie i dla mojego męża ważne jest to, aby dzieci chętnie mówiły w dwóch językach. Bardzo dobrze mówią po polsku i po angielsku. Wszystkie mają piękny brytyjski akcent. Nie wstydzą się mówić w żadnym ze swoich języków. Potrafią dostosować język do odpowiedniej sytuacji, osób, które nas otaczają, czy kraju, w którym się znajdujemy. Obserwujemy to szczególnie podczas podróży, na które mamy czas dzięki edukacji domowej, a które często odbywamy także po to, by być razem z daleko mieszkającą rodziną.
To, że wszyscy świetnie mówimy po polsku i po angielsku, to pewna cecha naszej rodziny, ale także pewna umiejętność, którą trzeba kultywować. Nieuprawiana dwujęzyczność – zaniknie.
Dwujęzyczność – tak jak ja ją rozumiem – to nie tylko biegła znajomość dwóch języków. To również znajomość dwóch kultur, edukacja w dwóch językach, a także umiejętność widzenia i rozróżniania dwóch językowych obrazów świata. Mieszkamy w Polsce, tutaj dzieci są zapisane do szkoły i spełniają obowiązek szkolny poza szkołą. Realizujemy polską podstawę programową, ale to nam nie wystarcza. Dzieci uczą się czytać i pisać w dwóch językach. Obserwuję, że nauka czytania po angielsku metodą globalną sprawdza się doskonale. Nauka czytania po polsku natomiast jest łatwiejsza i efektywniejsza metodą symultaniczno-sekwencyjną. Niezbędna jest też matematyka polska i angielska. Zawsze poznajemy nowe terminy w dwóch językach. Dzięki Internetowi dostęp do wiedzy jest tak szeroki i szybki, że nawet gdy pojawia się terminologia, której ja nie znam, szybko poznajemy ją razem. Nazwy roślin, ptaków, motyli, grzybów – wszystkiego uczymy się w dwóch językach.
Poznajemy także geografię Polski i Wielkiej Brytanii. Choć do Anglii jeździmy tylko na wakacje, podkreślamy, że to także jest ojczyzna moich dzieci. Odkrywamy też jednocześnie dzieje obu państw. Dzieci są bardzo zainteresowane nie tylko historią kraju, w którym mieszkamy, lecz także kraju, z którego pochodzi tata.