Kilkuletni chłopiec gra na pianinie w takt metronomu. Idzie do szkoły. Tam koledzy grają w piłkę, ale on nie bawi się z nimi. Znajduje w sali gimnastycznej pianino i na nim wygrywa swoje utwory. Lekcje instrumentu jedna za drugą, w tle zmieniają się tylko nauczyciele. Stopniowo wzrasta tempo ćwiczonego utworu, precyzyjne tony zaczynają układać się w melodię, którą dziecko nieustannie „wygrywa” palcami po stole, nawet spożywając posiłek.
Parę lat później nastolatek wciąż dopracowuje ten sam utwór, nieustannie grając lub słuchając nagrań. Dźwięki fortepianu niosą się dniem i nocą, aż zmęczeni sąsiedzi wyrażają swe niezadowolenie stukaniem w kaloryfer. Próby w pustej sali koncertowej trwają nieustannie, a padającemu ze zmęczenia młodzieńcowi towarzyszą pusty karton po zjedzonej pizzy i przewrócony kubeczek po kawie.
Zanim dopnie guzik koncertowej marynarki, nim ukłoni się przed publicznością i w pełnej napięcia ciszy zabrzmią pierwsze dźwięki dojrzałej interpretacji, pojawi się napis: TALENT TO TYLKO POCZĄTEK.
TAKI PRAWDZIWY
Oglądam reklamowy spot XVIII Konkursu Chopinowskiego i ogarnia mnie żal: tak muzyków widzą „zwykli” ludzie. Ci, których nie dotknął dreszcz dźwięku, nie zachwyciła barwa tonu, którzy nie płakali lub nie śmiali się, gdy melodia poruszyła ich najczulsze struny.
Na reakcję nie czekam długo. „Profesjonalny [spot] … taki prawdziwy i trochę nawet smutny” pojawia się opinia w Internecie, wywołując lawinę komentarzy. „Nieco melancholijny”, pisze ktoś, „jeden z najsmutniejszych (…) spotów jaki widziałem”. „Nie ma w nim ani trochę pasji – jest tylko przymus” – komentuje następny. „Wyrzeczenie oraz samotność, by dojść do poziomu konkursowego”. Czytam dalej: „samotność, odmienność, wielogodzinny trud, antyreklama naszego zawodu”.
Kiedy piszę te słowa, z odbiornika radiowego płyną dźwięki półfinałów konkursu. Młodzi pianiści z nieskazitelną techniką błyskotliwie prezentują muzykę Chopina, a godzinne recitale (to, obok finałów, zaledwie jeden z trzech etapów konkursu) zapierają dech publiczności. Do kolejnych etapów konkursu jurorzy jednogłośnie przepuszczają większą, niż zakłada regulamin, liczbę uczestników. Podkreślają bardzo wysoki poziom przygotowania, trochę jakby ze zdumieniem: przecież pandemia, zamknięcie, brak koncertów…
ROZKOCHAĆ W MUZYCE
Słuchając konkursowych interpretacji, nie mogę oprzeć się refleksji nad ogromem pracy włożonej w przygotowanie występów przez pianistów, ale też przez ich pedagogów. Mnie, instrumentalistę, nie dziwi fakt, iż lockdown podziałał mobilizująco na młodych. Sam na sam z instrumentem, bez rozpraszania się na inne aktywności – to wręcz raj dla muzyka.