Po pięciu latach prowadzenia edukacji domowej i roku w kochanej, przyjaznej szkole śmiem twierdzić, że uzyskałam pewne porównanie. Obserwując uważnie nasze dzieci i ich edukacyjne perypetie, mogę z dużą stanowczością stwierdzić, że o ile w pewnych obszarach szkoła ma niepodważalne zalety (o tym innym razem), o tyle istnieje co najmniej pięć elementów, w których ED wygrywa bezapelacyjnie.
Po pierwsze i najważniejsze jest to Czas . Na dokładne poznanie interesującego zagadnienia, na zrozumienie skomplikowanego mechanizmu, na hobby, na sen, na podróże poza świętym sezonem wakacyjnym, na łażenie po muzeach przez pół dnia i na zrozumienie siebie samego.