
Jesteście rodzicami szóstki dzieci.
Maja: Zgadza się.
A w zasadzie siódemki.
Maja: Jeszcze bardziej się zgadza.
W jakim wieku są Wasze dzieci?
M: Mamy szóstkę dzieci na ziemi i jedno w niebie. Nasz najstarszy syn będzie kończył w tym roku 9 lat, potem mamy córeczkę w niebie, następnie jest prawie 7-letnia córka. Potem mamy trzech synów: 5 lat, 4 lata i 3 lata. I na końcu naszą małą 1,5-roczną kruszynkę.
Najpierw porozmawiamy o relacjach między Waszymi dziećmi, później o relacjach z Waszym rodzeństwem, bo sami też wyszliście z dużych rodzin i macie sporo rodzeństwa. Można powiedzieć, że w kwestii relacji to jesteście prawdziwymi ekspertami.
Maja: Ja mam szóstkę młodszego rodzeństwa.
Kuba: A ja mam siódemkę starszego rodzeństwa i trójkę młodszego.
Jak wyglądają relacje między Waszymi dziećmi? Czy to są trudne relacje? A może Wasze dzieci fantastycznie się zachowują, kochają się zawsze i wszędzie i nie trzeba ingerować w ich relacje?
Maja: Myślę, że brak ingerencji byłby momentami ryzykowny. Czasami faktycznie stoję z boku i patrzę, co się między nimi dzieje – bywa, że jestem zadziwiona pozytywnie, że potrafią sobie okazać miłość, troskę, empatię i zainteresowanie. Ostatnio najmłodsi, Staś i Nina, zaczynają ze sobą rozmawiać, wymieniać się informacjami, czy ustaleniami w zabawie. To są ich pierwsze dialogi, bo oni mają duży problem z komunikacją, Nina mówi tylko pojedyncze sylaby i kiwa głową, ale udaje im się i to są dla mnie wzruszające chwile. Ale zdarzają się też sytuacje, gdy naprawdę szybko biegnę, by położyć się Rejtanem i ich szybko rozdzielić, żeby nie zaczęli się zbyt dosadnie komunikować pozawerbalnie. (śmiech ) Są normalnymi żywymi dziećmi, szczególnie w tym okresie, kiedy mają dwa lub trzy lata. Ich komunikacja dopiero się rozwija, chcą już coś przekazać, mają w głowie, że coś się z nimi dzieje, chcą to powiedzieć, ale jeszcze technicznie nie mogą mówić – i wówczas zamiast rozmowy zaczyna się boksowanie. Staramy się dbać o naukę komunikacji, m.in. nazywając emocje, wspierać ich w tym wszystkim, ale jest to trudne. Bywa też, że kiedy wszyscy są zmęczeni, trudno się skutecznie porozumieć.
A jak relacje starszych?
Maja: Mieliśmy kiedyś taką ksywę dla dwóch najmłodszych wówczas synów: Bracia Śpiczko – dwaj bokserzy. Ale im są starsi, tym rzadziej mają miejsce te „sparingi”. Coraz częściej idzie to w stronę komunikacji, rozmów, negocjacji lub obrażania się na siebie. Myślę, że to takie normalne w rodzeństwie. Oni uczą się relacji społecznych. Odkrywają, że ten drugi jest zupełnie inny, że ma inne pomysły, chce czegoś innego, coś innego go cieszy, inaczej widzi budowle z klocków i koniec. Słowem ci starsi więcej już między sobą negocjują i mają szerszy wachlarz emocji. Na razie doszliśmy do poziomu dziewięciu lat, jesteśmy ciekawi, co będzie dalej.

Kuba: Nasze dzieci mają swoją strukturę społeczną, inną kiedy jesteśmy razem z nimi (dzieci i rodzice), a inną, kiedy są sami.