Ruch edukacji domowej jest jednym z najbardziej fascynujących i najbardziej dynamicznie rozwijających się zjawisk społecznych XXI wieku. Sam pomysł uczenia dzieci w domu nie jest nowy i z dobrymi rezultatami funkcjonował przez stulecia. Jego nowożytna odmiana wystartowała w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Obecnie z takiej formy edukacji korzystają dzieci w znacznej części krajów świata.
W 2012 roku w Berlinie odbyła się pierwsza globalna konferencja o edukacji domowej, która zgromadziła uczestników z pięciu kontynentów. Brali w niej udział politycy, prawnicy i naukowcy, którzy aktywnie interesują się edukacją domową, oraz rodzice i dzieci z edukacji domowej. Celem konferencji była współpraca na rzecz wspierania rodzin w ED – szczególnie tam, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza, np. w Szwecji czy Niemczech. W tych państwach prawo w ogóle zabrania edukacji domowej pod karą pozbawienia praw rodzicielskich i umieszczenia dziecka w ośrodku opiekuńczym, a służby socjalne mają większe uprawnienia niż rodzice. Dlatego też na konferencję zostali zaproszeni doświadczeni prawnicy, którzy mówili od strony formalnej o prawach człowieka do wolności decydowania w podstawowych obszarach życia, a także naukowcy, którzy udowadniali na podstawie przeprowadzonych badań, dlaczego wychowanie w rodzinie przez zaangażowanych rodziców daje najlepsze rezultaty. Wiele razy wspominano o kompetencjach rodziców jako tych, którzy wkładają swoje serce w edukację, dzięki czemu ma ona wysoką skuteczność i nieocenioną wartość. Edukacja opiera się na relacji. Nie tylko treści mają znaczenie, lecz także ich kontekst, wydobycie tego, co naprawdę ważne.
Nie mówcie o sobie – jesteśmy tylko rodzicami – zachęcał jeden z prelegentów. – Bądźcie świadomi rangi zaangażowania w ten najważniejszy okres życia waszych dzieci. Wasz wysiłek jest nieoceniony. Miłości i relacji rodziców z dziećmi nie da się zastąpić niczym innym. Za doprowadzenie dzieci do dojrzałości rodzice powinni zostać obdarowani najwyższym uznaniem i szacunkiem.
Po tym wydarzeniu pozostało w mojej pamięci kilka ważnych myśli. W nauce muszą następować fazy zaangażowania i odpoczynku. Mamy nieraz fałszywe wyobrażenie, że mózg jest jak komputer, który przyswaja informacje. A to nieprawda. Jeśli w procesie poznawania nie ma emocji i kontaktu z drugim człowiekiem, to nie następuje wzrost . Musimy zawalczyć o serca dzieci i o ich uczucia. Zadbajmy o czas, kiedy jesteśmy razem i poświęcajmy go na wspólne zabawy. Wtedy nie ma rywalizacji i oceniania. Dzieci emocjonalnie potrzebują domu. Wyrwane z niego tracą kontekst emocjonalny nauki i kontakt ze swoimi korzeniami.

Nauczanie powinno być częścią procesu odkrywania potencjału, który tkwi w każdym człowieku. Socjalizacja w edukacji domowej nie następuje tylko w jednej grupie rówieśników, z jednej klasy, szkoły czy nawet jednego miasta, ale z ludźmi w różnym wieku, z różnych miejsc, starszymi i młodszymi, różnorodnymi, o niepowtarzalnych zdolnościach i zainteresowaniach – to jest dobra, realna socjalizacja. Nie ma rywalizacji, niedostatków. Nasze mocne strony są naszą siłą.