

Cokolwiek się zdarzy – rzekła – nic nie zdoła zmienić jednej rzeczy. Jeżeli jestem księżniczką w łachmanach, mogę być księżniczką w duszy. Nic łatwiejszego, jak być księżniczką w szacie ze złotogłowiu, ale to znacznie większe zwycięstwo być wciąż księżniczką, kiedy nikt o tym nie wie.
F.H. Burnett Mała księżniczka
Frances Hodgson Burnett, autorka obu wspomnianych pozycji, ma na swym koncie bardzo wiele książek, w tym zaskakująco dużo bestsellerów. W dodatku utrzymujących się na tej liście wyjątkowo długo, już ponad 100 lat… Do książek, o których wspomniałam, dodać można chociażby Małego lorda, Zaginionego księcia, Małych pielgrzymów czy krótką baśń Kraina błękitnych kwiatów . Warto zanurzyć się w poruszający świat bohaterów Burnett, choć nie jest to świat łatwy i przyjemny. To zwyczajny ludzki świat: dzieci cierpią z powodu utraty bliskich, chorób, biedy, samotności czy niesprawiedliwego traktowania. Muszą walczyć o siebie i swoje marzenia, pracować na własne utrzymanie, nawet gdy brak już sił. Autorka stawia im także dodatkowe wyzwanie: muszą pracować nad sobą, by nie upodobnić się do wszechogarniającej szarej rzeczywistości. Wydawać by się mogło, że wskazane składniki fabuły to „doskonały” przepis na przytłaczające historie. Tymczasem Burnett pokazuje właściwie we wszystkich swych książkach, że dla każdego jest nadzieja, że wszyscy bez wyjątku mogą, niezależnie od okoliczności, odnaleźć szczęście, żyć w zgodzie ze sobą i z innymi. Nie chodzi tu o ckliwy happy end . Autorka pokazuje, że życie każdego jest w jego ręku. Bynajmniej nie dlatego, że możemy wszystko zaplanować i dzięki temu skutecznie osiągać swe cele – ale dlatego, że wiemy, dokąd zmierzamy i w związku z tym właściwie reagujemy na wydarzenia, na które nie mamy wpływu: pojawienie się nowego kolegi, zmęczenie matki czy wreszcie kalectwo lub chorobę… Burnett naprowadza czytelnika, pomaga mu odkryć, że szczęście wiąże się ze zdolnością do ofiarowania siebie innym. Każdy człowiek – bez względu na to, w jak ciężkim położeniu się znajduje – jest w stanie dać coś dobrego innym. Potrzebne może być zarówno wspierające słowo i obecność, jak i pomoc fizyczna. Misję czynienia dobra dostaje każdy i każdy, jeśli tylko zechce, może jej podołać. Nawet najdrobniejsza rzecz – uśmiech czy gest – może znaczyć bardzo wiele, a przy tym ubogaca tego, kto daje. Trudno czasem jednoznacznie powiedzieć, kto jest tym bardziej potrzebującym, kto obdarowującym, a kto obdarowanym.
Czytając, stopniowo i nieuchwytnie nasiąkamy przekonaniem, że zawsze można uczynić coś dobrego.